Wołodymyr Zełenski zdecydował o zwolnieniu pięciu ambasadorów ukraińskich, w tym kontrowersyjnego ambasadora w Niemczech Andrija Melnyka. Zełenski zwolnił też ambasadorów na Węgrzech, w Norwegii, Czechach i Indiach.
W poniedziałek portal niemieckiego dziennika „Bild” spekulował, powołując się na kilka źródeł w Kijowie, że Melnyk może do jesieni opuścić Niemcy i powrócić na Ukrainę. „Bild” twierdził, że w Kijowie są plany, aby Melnyk odszedł z posady ambasadora w Berlinie i przeniósł się do centrali MSZ Ukrainy; miałby zostać wiceministrem spraw zagranicznych.
Informacji "Bilda" w tej sprawie nie potwierdziły oficjalnie władze ukraińskie.
Ukraiński ambasador w rozmowie z niemieckim dziennikarzem rozmawiał m.in. o jego stosunku do Stepana Bandery, przywódcy jednej z frakcji OUN-u, której zbrojne ramię - UPA, jest odpowiedzialne za prowadzone w latach 1943-1944 czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Na uwagę, że w latach 1943-44 Ukraińcy "dokonywali masakr na Polakach", Melnyk odpowiedział: "Tak, i podobne masakry dokonywane były przez Polaków na Ukraińcach, dziesiątki tysięcy. Trwała wojna".
Od słów ambasadora odcięło się ukraińskie MSZ, które podkreśliło, że są one "jego osobistym zdaniem i nie odzwierciedlają stanowiska" ukraińskiej dyplomacji. W oświadczeniu stwierdziło, że stosunki między Ukrainą a Polską są teraz w szczytowym momencie, a Ukraina dziękuje Polsce za bezprecedensowe wsparcie w walce z rosyjską agresją.