Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Ukochany wódz. Tusk lansowany na silnego człowieka, który gwałci prawo, aresztuje i zajada popcorn

Sadopopulizm Donalda Tuska, czyli jak „zużyty i przygaszony lider” próbuje zawracać kijem Wisłę. Czy igrzyska z aresztowaniami i łamaniem prawa wystarczą, by przykryć brak sprawczości rządu? Piotr Lisiewicz w najnowszym numerze „Gazety Polskiej” diagnozuje strategię premiera, która – choć brutalna – nieuchronnie prowadzi go śladami „stetryczałego dziada Jaruzela” z końcówki komuny.

Autor: wg

W swoim najnowszym tekście wicenaczelny „Gazety Polskiej” bezlitośnie punktuje obecną taktykę obozu rządzącego. Lisiewicz przywołuje termin ukuty przez Timothy'ego Snydera – „sadopopulizm”. Według publicysty, dokładnie tę metodę wciela w życie Donald Tusk. Obserwujemy polityka, który przegrał wybory prezydenckie (jako lider obozu) i stracił dawny wigor, a teraz próbuje nadrabiać te braki, kreując się na silnego człowieka. Jak pisze autor: „Lansowany jest na silnego człowieka, który jawnie gwałci prawo, aresztuje przeciwników, a potem zajada popcorn, by zademonstrować, że go to bawi”. Ta operacja medialna ma jeden cel: dodać energii zdemobilizowanemu elektoratowi.

Lisiewicz wskazuje na kluczowy moment, w którym ta strategia została publicznie ogłoszona. Był nim wywiad u Jakuba Wojewódzkiego, który w tekście nazwany jest „coachem” Tuska. To tam padły słowa o oczekiwaniach wyborców, którzy żądają igrzysk. „My, pana wyborcy, oczekiwaliśmy czegoś, co się nazywa pewnego rodzaju sprawiedliwością społeczną, co miało być rewanżem za te osiem lat… my chcemy odwetu” – mówił Wojewódzki, instruując premiera, że ten nie może być „zgaszony” i „niezmotywowany”. Przekaz był jasny: „masz być brutalny, masz się mścić, urywać łeb, a odzyskasz poparcie”.

Artykuł w „Gazecie Polskiej” to jednak nie tylko analiza psychologii lidera PO, ale także ostre oskarżenie pod adresem sprzyjających władzy mediów i sondażowni. Autor pochyla się nad wpadką pracowni United Surveys, pisząc wprost o „kolosalnej bredni” i manipulacjach mających wywołać efekt śnieżnej kuli przeciwko kandydatom prawicy. Lisiewicz szczegółowo omawia, jak sondażownia ta pomyliła się o… 44 punktów procentowych w badaniu poparcia dla Karola Nawrockiego, co miało służyć tezie o rzekomym odwracaniu się wyborców Konfederacji od kandydata PiS. W rzeczywistości – jak dowodzi autor, powołując się na dane – wyborcy Sławomira Mentzena w zdecydowanej większości (88,1 proc.) wskazali na Nawrockiego.

Mimo medialnego wsparcia i „zomowskiego sadopopulizmu” Lisiewicz wieszczy Tuskowi klęskę. Porównuje obecną atmosferę do końcówki rządów Leszka Millera oraz do czasów Wojciecha Jaruzelskiego. Zauważa, że „Polak nie zaakceptuje zamordyzmu”, a „prymitywna demagogia” nie działa na młode pokolenie. Dowodem ma być fakt, że w grupie wiekowej 18–29 lat to Karol Nawrocki notuje najwyższe poparcie.

W konkluzji autor stawia tezę, że strach przed Tuskiem szybko zamieni się w śmieszność. „Tusk demonstrujący, jak bardzo jest silny, przerażający i bezprawny, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej przypominać będzie stetryczałego dziada Jaruzela z końcówki komuny” – czytamy w artykule. Zamiast groźnego dyktatora otrzymamy postać groteskową, a „pokolenie Zorro odegra główną rolę w tym ośmieszaniu kopiowania Łukaszenki na Wisłą”.

Jaką rolę w tej układance odgrywają „postkomunistyczni oligarchowie”? Dlaczego autor uważa, że Tusk „igra z ogniem i tylko przyspiesza chwilę, w której jako symbol prymitywnego obciachu będzie chciał uciec z Polski”? Cała analiza Piotra Lisiewicza dostępna wyłącznie w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”

Autor: wg

Źródło: Gazeta Polska, niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane