- Trzeba było doprosić Tuska. Przypuszczam, że wyglądało to o wiele prościej. Po prostu Tusk poprosił, by być także obecnym, by nie osłabić swojej pozycji. To zaskoczenie tym formatem, że prezydent i premier bierze udział w spotkaniu, jest związane z sytuacją wyborczą w Stanach Zjednoczonych - powiedział Dominik Tarczyński, europoseł PiS, w programie "#Michał Rachoń. Jedziemy" na antenie TV Republika, odnosząc się do faktu, iż we wtorek wspólną wizytę w USA złożą prezydent Duda i premier Tusk.
We wtorek wizyty w USA złożą prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk. Politycy spotkają się z prezydentem USA Joe Bidenem w 25. rocznicę wstąpienia Polski do NATO. Dominik Tarczyński, europoseł PiS, który był gościem programu "#Michał Rachoń. Jedziemy" ocenił, że "to nie jest przypadek, że oby dwaj panowie będą brali udział w tej wizycie - Biden pewnie nie chciał spotkać się tylko z prezydentem chociażby dlatego, że byłoby to ogromne wsparcie dla jednej ze stron politycznych".
"Trzeba było doprosić Tuska. Przypuszczam, że wyglądało to o wiele prościej. Po prostu Tusk poprosił, by być także obecnym, by nie osłabić swojej pozycji. To zaskoczenie tym formatem, że prezydent i premier bierze udział w spotkaniu, jest związane z sytuacją wyborczą w Stanach Zjednoczonych"
Tarczyński zwrócił też uwagę, że obecnie w USA trwa "bardzo intensywna kampania pomimo tego, że do listopada jest sporo czasu, ale biorąc pod uwagę prawybory, które się odbyły, miażdżące zwycięstwo Donalda Trumpa - kiedy porównuje się te wyniki z wynikami historycznymi Republikanów, to żaden z kandydatów nigdy nie osiągnął tak miażdżącej przewagi nad konkurentami".
"Podobnie wygląda to w tych sondażach, które są między Trumpem a Bidenem. Biden nie mógł pozwolić sobie na żaden gest, który miałby go zbliżać do prawej strony albo sugerować, że jest bliżej prawej strony, a z drugiej strony mieliśmy Tuska, który nie mógł sobie pozwolić i pewnie wybłagał, aby brać udział w tym spotkaniu, dlatego, że byłoby to załamanie jego narracji, która w kampanii wyborczej brzmiała tak: „Jestem najważniejszy, wszyscy mnie lubią, będę dogadywać się ze światem”. Nie widać tego ani w UE, ani w świecie. Jest to sytuacja nietypowa. Nie przypominam sobie, żeby prezydent i premier brali udział w tym samym wydarzeniu, jeżeli nie jest to wydarzenie wielu głów państw lub szefów rządów. Nie było takiego wydarzenia"
Wskazał także, że służby przygotowały Bidena "na to spotkanie jeżeli chodzi o ostatnie decyzje i spotkania Tuska, m.in. z Macronem".
"Proszę zauważyć, że kiedy Macron witał Tuska podczas wizyty Berlin-Paryż jednym z pierwszych zdań wypowiedzianych przez Macrona było, że spotykają się nie po to, by rozmawiać o Europie, ale o energetyce jądrowej. Co to oznacza? Proszę pamiętać, że głównymi konkurentami USA, a właściwie tymi, którzy bardzo zabiegali o to, by budować elektrownie jądrowe w Polsce, byli Francuzi. Wtedy nasz rząd zdecydował, że będziemy opierać się na technologii amerykańskiej i południowokoreańskiej. To jest jeden z elementów. To jest potężna inwestycja, nie tylko w momencie realizacji, ale także później utrzymania, zabezpieczenia tzw. serwisu, interes na lata"