Próba destrukcji państwa polskiego
Prof. Szeremietiew zaznaczył, że dotychczas nie mamy wiarygodnych informacji dotyczących ilości wrogich obiektów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną. - Na razie wiemy tylko ile z tych dronów, które spadły znaleziono - podkreślił.
Pytany o działania sił zbrojnych w zakresie identyfikacji i neutralizacji dronów, zauważył, że “oczekiwanym rezultatem ich działań powinno być zestrzelenie wszystkich obcych statków powietrznych, które wniknęły do przestrzeni NATO-wskiej" - A to się nie stało - dodał.
- Chciałbym zwrócić uwagę na to, że niejaki Putin gra z nami w kotka i myszkę. To jest dziwna sytuacja, ponieważ Rosjanie od pewnego czasu prowadzą na terytorium państwa polskiego akcję, która ma na celu jego dezorganizację. To są akty dywersji, różne podpalenia; łapiemy co pewien czas jakichś szpiegów. Okazało się przecież, że te osiem gwiazdek na murach pisali też jacyś osobnicy za ruskie pieniądze. Rosyjscy agenci wpływu uczestniczą więc w tzw. wojnie polsko-polskiej, czyli w próbie destrukcji państwa polskiego
- tłumaczył.
Należy wyciągnąć wnioski
Przypomniał, że “zakłócany jest sygnał GPS z terytorium królewieckiego, więc tego typu zdarzeń jest bardzo dużo”. - To oznacza, że Rosja prowadzi działania wrogie państwu polskiemu bezpośrednio na terytorium naszego państwa. Powinniśmy więc z tego wyciągnąć wnioski - zauważył.
- A my jako państwo polskie, władze polskie, niestety udawaliśmy, że nic się nie dzieje i mówiliśmy, że Putin się nieładnie bawi, “ale my nie damy się sprowokować”. Już wcześniej powinniśmy się zwrócić do naszych sojuszników, bo NATO to potęga. Uważam, że należałoby ostrzec Rosję, że jeżeli dalej tak będzie postępować, to uznamy, że jesteśmy z nią w stanie wojny. I należałoby wyciągnąć wszystkie konsekwencje z tego wynikające, bo to umożliwiałoby nam podjęcie kolejnych działań
- przekonywał prof. Szeremietiew.
Przesmyk suwalski
Zwrócił uwagę na rozpoczynające się w piątek ćwiczenia “Zapad 2025”, które jego zdaniem mogą stanowić kolejne istotne zagrożenie. - W ramach takiej operacji może dojść np. do próby zainstalowania korytarza z Białorusi do Kaliningradu. Moim zdaniem Rosja zmierza do tego, żeby otworzyć nowy front, bo nie udaje jej się pokonać Ukrainy. Wejście na Pribałtykę skomplikowałoby bardzo sytuacją Zachodowi i może w tej sytuacji pojawiłyby się jakieś nowe możliwości przed Rosją. Wbrew pozorom jest to możliwe i mogą narobić nam sporo kłopotów - dodał.
- Liczę bardzo na prezydenta Nawrockiego, bo jest rozsądnym człowiekiem i mam nadzieję, że dogada się z prezydentem Trumpem, żeby Rosję oduczyć tego typu żartów
- podsumował prof. Romuald Szeremietiew.
W nocy z wtorku na środę w trakcie rosyjskiego ataku na Ukrainę z użyciem ok. 400 dronów i rakiet, polską przestrzeń powietrzną naruszyło co najmniej 20 rosyjskich bezzałogowców. Pierwsze przekroczenia granicy odnotowano ok. godz. 23:30 we wtorek, ostatnie ok. godz. 6:30 w środę; drony wleciały głęboko w terytorium Polski, w tym z kierunku Białorusi. NATO oceniło incydent jako celowy, ale nie jako atak, traktując go jako testowanie reakcji Sojuszu.
Polskie siły zbrojne, we współpracy z sojusznikami zestrzeliły co najmniej 2–4 drony (potwierdzone trzy przypadki, kolejne weryfikowane), neutralizując zagrożenia na podstawie decyzji Dowództwa Operacyjnego RSZ. Uruchomiono procedury obronne, w tym najwyższą gotowość systemów radiolokacyjnych i obrony powietrznej.