Sprawa wniosku o uchylenie immunitetu Łukaszowi Piebiakowi wywiązała się po odpowiedzi sędziego na wpis Kijowskiego na platformie X. W styczniu 2024 roku b. prezes KOD opublikował swoje zdjęcie w siedzibie Prokuratury Krajowej, na którym trzyma baner z napisem: „#Wolna Prokuratura”. Napisał także: „Warto było. To zdjęcie z 6 maja 2019 roku. Prokuratura Krajowa była jeszcze przy ul. Rakowieckiej ze Święczkowskim na czele. Dzisiaj jest wolna”. Na ten właśnie wpis odpowiedział sędzia Łukasz Piebiak: „Zgodnie z przewidywaniami: z bezprawnego przejęcia Prokuratury Krajowej najbardziej cieszą się przestępcy. Tu pierwszy z nich. Brawo Adam Bodnar i Donald Tusk”. Mateusz Kijowski wniósł więc prywatny akt oskarżenia, przeciwko Piebiakowi, który – zdaniem Kijowskiego – go znieważył.
Ale SN nie pozwolił na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego. Bo znieważenia nie było.
Jak powiedział sędzia Korzeniowski, zarówno były prezes Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski, jak i były wiceminister sprawiedliwości, sędzia warszawskiego sądu rejonowego Łukasz Piebiak, są osobami znanymi w przestrzeni publicznej. - Taki jest urok życia społecznego osób, które się angażują w działalność polityczną, czy publiczną, że należy mieć grubszą skórę - podkreślił sędzia sprawozdawca.
Jednym z argumentów pełnomocników Mateusza Kijowskiego, podnoszonych podczas środowego posiedzenia był fakt, że Piebiak nazwał Kijowskiego przestępcą jeszcze przed uprawomocnieniem się wyroku w spawie tzw. „afery fakturowej” w KOD. Sędzia Korzeniowski podkreślił w tym kontekście, że przy orzekaniu sąd bierze pod uwagę bieżący stan rzeczy.
- Czyli na chwilę orzekania pan Mateusz Kijowski, można powiedzieć odpowiedzialnie, został skazany w sprawie karnej prawomocnym wyrokiem – dodał.