6 marca na ulicach Warszawy odbędzie się strajk generalny rolników. Tego dnia do stolicy wjadą ciągniki. W proteście prócz rolników wezmą udział także myśliwi i leśnicy.
W niedzielę 3 marca swoją opinię na temat zapowiadanych protestów postanowił wygłosić Michał Kołodziejczak, poseł KO, w przeszłości słynący z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi na temat Rosji oraz Stanów Zjednoczonych. W swojej wypowiedzi Kołodziejczak po raz kolejny zaatakował Telewizję Republika a także... rolnika, który w akcie protestu opuścił ostatnie "negocjacje" Tuska z rolnikami.
"Mówię to widząc też, co dzieje się w środowisku, kiedy jesteśmy jedni na drugich napuszczani. To ja też będę przestrzegał przed tym, żeby szykując się na ten środowy strajk każdy z Was odpowiedział sobie, jaki ma cel, by brać udział w manifestacji, która jest budowana przez człowieka, który wyszedł z rozmów z premierem jako pierwszy po 5 minutach, bo największa propagandowa Telewizja Republika, propagandowa dla obecnej opozycji, miała być obecna na rozmowach. By teraz żaden z nas nie stało się narzędziem w tym, żeby rozwalać to, co powoli udaje się odbudowywać. My musimy rozróżnić też dwa cele"
– powiedział Kołodziejczak.
Poseł KO mówił też o tym, że "przez 8 lat w tym budynku, budynku ministerstwa rolnictwa rządziło PiS, w trakcie 8 lat rządów doprowadzili do ogromnej tragedii". Kołodziejczak powiedział także, że żaden przedstawiciel Agrounii ani ktokolwiek, kto "dobrze życzy rolnictwu", nie powinien brać udziału w tym proteście. Dalej mówił, że ma miejsce "buntowanie społeczeństwa przeciwko obecnej władzy" i "pokazywanie całemu światu, że w Polsce nowa władza ma problem z protestami".
"Przecież to nie pomoże ani rolnikom, ani opozycji, ani tym, którzy mają podejmować trudne decyzje. Dlaczego? Pod tym płaszczykiem protestów, które rozpoczęły się w słusznej sprawie dziś do głosu zaczynają dochodzić ci, którzy zaczynają wykorzystywać mocno protesty politycznie"
– przekonywał Kołodziejczak.
Następnie wystawił laurkę rządowi Tuska. Powiedział, że "mamy pierwszy raz taki rząd od wielu lat, który mówi: problemy rolnictwa są ważne, trzeba usiąść porozmawiać, premier nie gra w tanie gierki jak robił premier Morawiecki, tylko mówi wprost: 'Ok, chcecie twardych decyzji, muszę zadzwonić, skontaktować się z naszymi sojusznikami w Waszyngtonie, UE, z politykami ukraińskimi, trzeba z nimi pogadać, uprzedzić, by nikogo nie zaskakiwać'."
Kołodziejczak oskarżył też PiS. Podkreślił, że podejrzewa, iż partia "specjalnie podgrzewa atmosferę, żeby przegrzać, żeby społeczeństwo zobaczyło ze zdziwieniem, że te protesty trwają w momencie rozwiązywania problemów tak długo, że oni już tego nie rozumieją".
"To byłby cel PiS. Podzielić polską wieś z polskim miastem. Polskich rolników z ludźmi z innych branż"
– mówił Kołodziejczak.