We wtorek odbyło się posiedzenie rządu, na którym gabinet Donalda Tuska zajął się m.in. projektem ustawy o rynku kryptoaktywów - takim samym, jak zawetowana przez prezydenta Karola Nawrockiego ustawa. Rozpoczynając posiedzenie premier zwrócił się także do prezydenta Nawrockiego. Jak? By głowa państwa "nie przeszkadzała".
Przypominamy:
Dowiedzieliśmy się w czasie tych burzliwych debat, spotkań w ostatnich dniach i godzinach, między innymi pan minister Bogucki to powiedział wprost, że pan prezydent nie wiedział wcześniej. „Szkoda, że nie wiedział, bo gdyby wiedział to…” [...] No teraz mówimy to: proszę już nie przeszkadzać i proszę umożliwić przyjęcie tej ustawy, dzięki której uczestnicy rynku kryptowalut w Polsce będą bezpieczni, a przynajmniej bezpieczniejsi, bo generalnie kryptowaluty, głównym walorem tego fenomenu nie jest jakieś 100-procentowe bezpieczeństwo
– powiedział premier.
A więc - prezydent zawetował projekt ustawy, koalicja 13 grudnia nie naniosła ani jednej poprawki i oczekuje, że tym razem uda się przepchnąć zupełnie niezmieniony dokument w Sejmie.
Leśkiewicz tłumaczył to w Republice
Rafał Leśkiewicz kilka dni temu na antenie Republiki wskazał, jaki jest warunek podpisania ustawy przez prezydenta – to usunięcie z niej możliwości zamykania decyzją administracyjną stron internetowych, które dają dostęp do handlu kryptowalutami.
"Jeżeli ustawa, która trafiła na biurko pana prezydenta, pozwala na w zasadzie poprzez jedną decyzję zablokowanie strony internetowej, która dystrybuuje kryptowaluty i doprowadza do tego, że firma, która działa legalnie na rynku, poprzez jedną decyzję z dnia na dzień przestaje funkcjonować, a ludzie, którzy inwestowali pieniądze, mogą stracić te środki finansowe, to to jest podstawowy problem tej ustawy"
— powiedział Rafał Leśkiewicz.
Mówiąc wprost, oznacza to, że Donald Tusk, Marcin Kierwiński albo Andrzej Domański, swoją jednoosobową decyzją, mogliby zamknąć Polakom dostęp do ich legalnie zgromadzonych środków. To tak, jakby mogli jednym kliknięciem wyłączyć aplikacje bankowości internetowej lub strony internetowe banków, całkowicie odcinając obywateli od ich własnych pieniędzy. Pan prezydent nie mógł się zgodzić na tak drastyczne ograniczenie swobody gospodarczej.
[polecam:https://niezalezna.pl/polityka/tusk-jak-przy-ofe-znow-chcial-zabrac-polakom-oszczednosci-prezydent-nawrocki-uratowal-pieniadze-polakow/558480#google_vignette]
Wipler nie daje im szans
Krytycznie do działań rządu w tym zakresie, odniósł się poseł Konfederacji - Przemysław Wipler. Jego zdaniem - jest to porównywalne do... uderzenia się w głowę.
Ktoś się uderzył w głowę. Myśli, że jak drugi raz się rozpędzi i z większą prędkością uderzy w głowę, to będzie fajnie. Kompletnie tego nie rozumiem
– ocenił polityk.
W jego ocenie - "Donald Tusk może przegrać już w samym parlamencie. Bo akurat w tej sprawie jest alternatywny projekt Polski 2050".
"Jeżeli ktoś pięciokrotnie chce obniżyć najwyższą na świecie opłatę za to, że w Polsce masz zarejestrowaną firmę z branży krypto - a tego chce Polska 2050 - to jest krok absolutnie w dobrym kierunku. […] Jest ileś innych rzeczy, które są dużo lepsze niż w projekcie rządowym" - tłumaczył.
Wipler przedstawił scenariusz, w którym kolejny raz projekt rządowy może zostać odrzucony. W zamian za to, dokument przygotowany przez jednego z koalicjantów Tuska - Polski 2050 ma szansę na "przejście" dalej.
Więc może być tak, że projekt Polski 2050 albo poprawki w tym duchu przejdą, a nie projekt rządowy. […] Jeżeli przejdą poprawki zgłaszane przez naszych posłów albo przez posłów PiS, albo posłów Polski 2050, idące w dobrym kierunku, to wtedy zostanie być może ta ustawa podpisana
– tłumaczył.