"Zarzucać dziś Polsce, że nie przyjmuje uchodźców, to trzeba być wyjątkowo bezczelnym" - takie słowa padły w programie Katarzyny Gójskiej "W Punkt" w Telewizji Republika. Dyskusja dotycząca unijnego pomysłu przymusowej relokacji uchodźców była gorąca, a jej konkluzja jest następująca: rząd nie zgodzi się na szalony pomysł unijnych polityków - tylko Platforma Obywatelska nie ma w tej kwestii zdania.
W Unii Europejskiej znów pojawiły się pomysły, które de facto dają krajom wybór: albo przymusowa relokacja migrantów, albo płacenie pieniędzy - 22 tys. euro na migranta w przypadku braku zgody na relokację. Z tym kuriozalnym pomysłem nie zgadza się wiele krajów, oczywiście także Polska.
O sprawie przymusowej relokacji migrantów dyskutowano w programie "W Punkt" na antenie Telewizji Republika. Gośćmi Katarzyny Gójskiej byli politycy: Marek Ast (PiS), Artur Łącki (PO), Marek Balt (Lewica) oraz przedstawiciel rządu - wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz.
"20 tysięcy od nieprzyjętego migranta to rzeczywiście dosyć dużo, czyli ta solidarność pod groźbą kar ma się jak pięść do nosa" - stwierdził poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Ast.
Nie ma zgody rządu, to oczywiste, na ile ten program ma szansę realizacji, to się okaże. Nie ma akceptacji Polski dla takich przymusowych przydziałów migrantów. W 2015 roku na to nie było akceptacji i w tej chwili też nie ma, bo to niczego nie załatwia. Gdzie była europejska solidarność, gdy miliony obywateli Ukrainy przyjeżdżały do Polski? Ze strony UE była symboliczna pomoc...
Polityk Prawa i Sprawiedliwości zaznaczył, że "trzeba dalej rozmawiać, w Europie trzeba szukać sojuszników, żeby popierać racjonalne rozwiązania, czyli finansowanie obozów dla uchodźców w państwach przygranicznych z Unią Europejską".
Poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki przyznał, że nie słyszał, by partia Donalda Tuska miała w tej sprawie wypracowane stanowisko - choć przed laty było ono jednoznacznie nastawione na przyjmowanie migrantów. Jaki jest pomysł PO na dziś?
Trzeba wreszcie zacząć inwestować w te kraje, z których ci uchodźcy wyjeżdżają, żeby zmniejszyć odpływ mieszkańców. Trzeba przestać sprzedawać im broń, a wzmacniać gospodarczo
Polityk opozycji stwierdził, że "z ludźmi, którzy dopłynęli do Europy coś trzeba zrobić". - Jesteśmy katolikami, w naszej wierze jest to, że trzeba pomagać - powiedział Łącki, dodając, że Włochom i Hiszpanom "trzeba jakoś pomóc". - Nie postawi się płotu na morzu, ci ludzie będą dopływali i musimy tym ludziom pomóc, jako Europejczycy, ci bogatsi, katolicy.
"Czy można porównać ich z Ukraińcami? Wątpię. Ukraińcy i Polacy to ten sam krąg kulturowy, podobne języki tego nie można porównać" - stwierdził Łącki.
Nawet lewicowy europoseł Marek Balt stwierdził, że obecna propozycja UE nie jest akceptowalna.
Nie powinien być to system kar, ale państwa powinny składać się na fundusz na uchodźców, którzy będą przyjeżdżali do Europy (...) Dziś mamy problem z funduszami dla Polski na uchodźców z Ukrainy, bo w UE de facto takiego funduszu nie ma. Tym całym mechanizmem uchodźcy z Ukrainy też powinni zostać objęci.
Z kolei wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz podkreślił, że "rząd PiS będzie dążył do tego, żeby zablokować pomysły przymusowych relokacji uchodźców w UE". Postawę unijnych polityków nazwał schizofrenią ideologiczną.
Z jednej strony mamy myśl lewicowo-liberalną, że ten napływ uchodźców ma być ubogaceniem kulturowym, słyszymy o tolerancji, a ktoś wpadł na pomysł przymusowej relokacji. Ciężko nazwać to tolerancją, ci ludzie byliby tu siłą przywożeni? Jeżeli jakaś rodzina by chciała wyjechać do Niemiec, to mielibyśmy ją ganiać?
"Problem uchodźców dotyczy całej UE, w Polsce skupiamy się na kwestii uchodźców z Ukrainy. Dziś mamy 1-1,5 mln uchodźców z Ukrainy, a Polska musiała wyłożyć duże kwoty na ich przyjęcie i utrzymanie, pomijam już całą kwestię dostarczania broni. To wszystko kosztuje, Unia Europejska musi to wziąć pod uwagę" - dodał Andruszkiewicz.
Wiceminister podkreślił, że rząd nie pozwoli na to, "żeby być okładanym kijem". - Zarzucać dziś Polsce, że nie przyjmuje uchodźców, to trzeba być wyjątkowo bezczelnym.