"Ukraina to dla nich jest inny świat. Oni będą tam coś pomagać, od czasu do brać udział w jakichś demonstracjach solidarności. Dla nich to jest świat egzotyczny, jak Afryka" - wyjaśnia postawę zachodnioeuropejskich polityków prof. Ryszard Legutko. "Wojna wojną, Ukraina, Putin, ale przede wszystkim chodzi o to, aby utrudnić życie polskiemu rządowi, węgierskiemu też" - podsumował ich działanie europarlamentarzysta PiS w rozmowie z Katarzyną Gójską.
Rozmowa dotyczyła dzisiejszego posiedzenia Europarlamentu, gdzie można było odnieść wrażenie, że największym problemem Europy jest w tym momencie kwestia praworządności w Polsce, albo używania systemu Pegasus. Tak, jakby na jego wschodnich krańcach nie toczyła się właśnie żadna wojna.
Obserwuję to od dłuższego czasu z bliska i rzeczywiście można odnieść takie wrażenie i nie jest to wrażenie złudne, że podstawowym zadaniem dla europejskich instytucji, w tym dla Parlamentu Europejskiego, jest obalenie polskiego rządu. Wojna wojną, Ukraina, Putin, ale przede wszystkim chodzi o to, aby utrudnić życie polskiemu rządowi, węgierskiemu też. I to jest priorytet i się nie zmienia. Czy to jest objaw zupełnego zgłupienia europejskiej klasy politycznej? Może, ale pamiętajmy też, że te europejskie instytucje są w rękach lewicy. A lewica nie toleruje niczego, co jest jej obce i dąży ze wszelkich sił, wszelkimi siłami do tego likwidacji
- mówił Ryszard Legutko.
Europejska Partia Ludowa jest partią dość konformistyczną, ona kupiła całą tą agendę lewicy. A Donald Tusk prowadzi tę wojnę z polskim rządem, prowadził ją jako szef opozycji, jako przewodniczący Rady, jako szef EPL. To dla niego jest priorytet
- dodał.
Zdaniem rozmówcy Katarzyny Gójskiej europejskie instytucje są w fatalnym stanie przez to, że są zdominowane przez koalicję zorientowanych ponownie partii. Degrengoladę pokazuje już sam fakt, że zamiast zajmować się zbrodniami rosyjskich wojsk na Ukrainie, Europarlament powołuje komisję śledczą w sprawie Pegasusa.
Parlament nie ma żadnej możliwości stworzenia komisji śledczej. Ona się tak nazywa, "komisja badawcza", ale nie ma żadnych kompetencji, żeby kogoś tam przywoływać i nakazywać mu składać zeznania
- tłumaczył współprzewodniczący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
To kompletnie nie ma znaczenia. Bo nie chodzi o zeznania, tylko o robienie dymu cały czas i utrudnianie życia polskiemu i węgierskiemu rządowi
- mówił prof. Legutko.
Powiem coś, co zabrzmi nieładnie, ale jest to prawdziwe. To jest blisko geograficznie, ale dla większości zachodniej klasy politycznej to się dzieje daleko, jeśli chodzi o tę odległość cywilizacyjną. Ukraina to dla nich jest inny świat. Oni będą tam coś pomagać, od czasu do brać udział w jakichś demonstracjach solidarności. Dla nich to jest świat egzotyczny, jak Afryka. Są tam jeszcze częściowo sympatie rosyjskie, a częściowo instynkt polityczny, który im podpowiada, że Rosja to jest jeden z najważniejszych podmiotów politycznych w Europie, "Rosji można więcej", "Rosja to jest stały element polityki europejskiej". Dlatego oni czasami pokrzyczą, na początku, ale Rosji wiele wybaczą i będą w końcu chcieli z nią dojść do porozumienia. Natomiast Ukraina nie jest dla nich stałym elementem tego równania politycznego. Można popłakać, powzruszać się, ale w kalkulacjach to nie wchodzi w grę. Polityka zachodnioeuropejska jest bardzo brutalna, bardzo cyniczna
- wyjaśnił Ryszard Legutko.