Ogromne emocje wybudziła skandaliczne słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która zagroziła Włochom konsekwencjami, jeżeli w wyborach wybiorą centroprawicę. - Tu chodzi o to, żeby zwalczać kraje członkowskie, które nie słuchają się Brukseli. Nie słuchają się takie kraje jak Polska, Węgry i teraz boją się, że to teraz będzie Szwecja i Włochy - ocenił Jacek Saryusz- Wolski w rozmowie z redaktorem naczelnym "GP" i "GPC" Tomaszem Sakiewiczem w programie TV Republika "Polityczna kawa"
Ursula Von Der Leyen na spotkaniu ze studentami w Princeton została zapytana o potencjalne zwycięstwo centroprawicy we Włoszech. - Jeśli sprawy idą w trudnym kierunku, mamy narzędzia, jak w przypadku Polski i Węgier. A zatem zobaczymy, jak pójdą te wybory. Moje podejście jest takie, że pracujemy z każdym demokratycznym rządem, gotowym pracować z nami - powiedziała szefowa KE. - Szefowa Komisji Europejskim zagroziła Włochom, że jeżeli źle wybiorą, to ich też mogą dotknąć sankcje - zauważył Tomasz Sakiewicz. - Czy takie groźby to nie jest coś askutecznego na taki dumny naród jak Włochy? - zapytał.
- Studiowałem we Włoszech, w sumie spędziłem tam dwa lata mojego życia. Włochy to jest kraj od strony polityki nieprzewidywalny a z drugiej strony kraj, który głębokie poczucie tożsamości
- zauważył. - Sam fakt tej wypowiedzi jest skandaliczny, jest sprzeczny z kodeksem postępowania komisarzy, z artykułem 9. i 10., które mówią o tym, że nie można wchodzić w politykę krajów członkowskich i nie można brać strony którejkolwiek partii - wyjaśnił.
- Nikt nie wątpi, że nawet jeśli nie doszło do złamania prawa, to doszło do pogwałcenia dobrych obyczajów. To gwałci artykuł 4. i 5. Traktatu o Unii Europejskiej, który mówi o tym, że instytucje unijne szanują tożsamość krajów członkowskich i współpracują z nimi w sposób lojalny. Więc to jest radykalne pogwałcenie
- podkreślił.
Jacek Saryusz-Wolski ocenił, że jest to pogwałcenie praw krajów członkowskich. - Pogwałcenie zasady pomocniczości, czyli subsydiarności i zasady proporcjonalności. W opinii szerszej uderza to w obraz Komisji Europejskiej - stwierdził.
- Z naszej perspektywy, jeżeli ktoś potrzebował jeszcze jakichkolwiek potwierdzeń, to teraz wyraźnie widać, że tutaj chodzi o całkiem innego niż praworządność czy jakiekolwiek inne sprawy - wydumane, wymyślone, fejkowe zarzuty. Tu chodzi o to, żeby zwalczać kraje członkowskie, które nie słuchają się Brukseli. Nie słuchają się takie kraje jak Polska, Węgry i teraz boją się, że to teraz będzie Szwecja i Włochy
- wyjaśnił polityk.