Jak już informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl, po pospiesznych machinacjach wokół regulaminu, Parlament Europejski zdecydował o pozbawieniu funkcji wiceprzewodniczącego tej instytucji Ryszarda Czarneckiego. Współprzewodniczący Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów prof. Ryszard Legutko nie zostawia na eurokratach suchej nitki.
Legutko zwraca uwagę na to, że przepisy dotyczące procesu głosowania zostały doprecyzowane praktycznie w ostatniej chwili. Europosłowie poznali je zaledwie kilkanaście godzin przed samym głosowaniem.
Współprzewodniczący EKR przypomina, że głosy wstrzymujące nie były uwzględniane w ostatecznym rozrachunku, a gdyby tak się stało, Ryszard Czarnecki zachowałby swoją funkcję.
Ryszard Legutko nie ma wątpliwości, że decyzja Parlamentu Europejskiego to zły prognostyk na przyszłość.
- Może to oznaczać, że w przyszłości duże grupy polityczne będą wyciągały wypowiedzi posłów i decydowały selektywnie, co jest dobre, a co złe
– tłumaczy europoseł PiS.
Jednocześnie Ryszard Legutko podkreśla, że jego zdaniem wypowiedzi Róży Thun „wielokrotnie były znacznie bardziej bezwzględne, ale nie została ona za nie ukarana”.
- Parlament Europejski stworzył bardzo niedobry precedens polegający na tym, że można ukarać europosła za wypowiedzi padające wewnątrz własnego kraju. Po raz pierwszy doszło do odwołania polityka z jego funkcji w europarlamencie z powodu sporu z innym politykiem
- wskazuje prof. Legutko.