- Nie wiem, na podstawie jakich akt procedował sąd, ponieważ akta sprawy karnej są w Sądzie Najwyższym. Zostały wypożyczone tak, żebyśmy mogli uwzględnić ich zawartość przy wydawaniu postanowienia w przedmiocie legalności postanowienia marszałka Sejmu i one nadal pozostają w Sądzie Najwyższym. A zatem jeśli Sąd Rejonowy procedował w tej sprawie, podejmował decyzje, to podejmował je bez akt, które znajdują się w Sądzie Najwyższym - ujawnił na antenie Telewizji Republika rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Aleksander Stępkowski.
Sąd wykonawczy wydał nakazy aresztowania posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Sędzią, który zadecydował w tej sprawie jest sędzia Tomasz Trębicki członek upolitycznionego Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Jednocześnie z nakazem aresztowania sporządzono nakazy doprowadzenia do jednostek penitencjarnych.
Tymczasem okazuje się, że w momencie wydawania nakazów sędzia Tomasz Trębicki nie miał wglądu do akt sprawy, ponieważ te... znajdują się wciąż w Sądzie Najwyższym.
Poinformował o tym na antenie Telewizji Republika sędzia Aleksander Stępkowski, rzecznik Sądu Najwyższego.
- Nie wiem, na podstawie jakich akt procedował sąd, ponieważ akta sprawy karnej są w Sądzie Najwyższym. Zostały wypożyczone tak, żebyśmy mogli uwzględnić ich zawartość przy wydawaniu postanowienia w przedmiocie legalności postanowienia marszałka Sejmu i one nadal pozostają w Sądzie Najwyższym. A zatem jeśli Sąd Rejonowy procedował w tej sprawie, podejmował decyzje, to podejmował je bez akt, które znajdują się w Sądzie Najwyższym
- wskazał.
Dopytywany, czy sąd w ogóle może podejmować takie decyzje nie mając akt sprawy, odparł, że "musi się opierać na konkretnych, pewnych informacjach - te informacje są w aktach sprawy".
- Czyli nie mógł wydać takiej decyzji? - doprecyzowała Katarzyna Gójska.
- Nie wyobrażam sobie, żeby mógł wydać tę decyzję - podkreślił sędzia Aleksander Stępkowski.