Jak dowiedział się portal wp.pl - wczoraj sejmowa telewizja transmitowała zamknięte posiedzenie klubu parlamentarnego Lewicy, podczas którego omawiano taktykę tego ugrupowania co do tematów związanych z aborcją. Gdy sprawa wyszła na jaw, politycy Lewicy niezwłocznie interweniowali u szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego, twierdząc, że nie była to kwestia przypadkowa. "Może być to kolejny rozdział wojny politycznej, która toczy się dzisiaj wśród koalicji rządzącej" - ocenił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl poseł PiS Adam Andruszkiewicz.
Wczoraj, przed pierwszym dniem 9. posiedzenia Sejmu (podczas którego mają być poruszone kwestii liberalizacji aborcji), na zamkniętym posiedzeniu obradował klub parlamentarny Lewicy. Nie od dziś wiadomo, że temat legalnej aborcji, a co za tym idzie - przygotowywanie projektów w tej sprawie - jest dla Lewicy priorytetem.
Podczas gdy parlamentarzyści omawiali dalsze kroki w związku z procedowaniem projektów - m.in. taktykę na sejmowe komisje i plan debaty na sali plenarnej - nagle zorientowano się, że posiedzenie klubu jest transmitowane przez… sejmową telewizję. Transmisję tę można było oglądać m.in. w hotelu sejmowym. W skrócie - posłowie wszystkich pozostałych ugrupowań mogli posłuchać gorącej (choć tajnej) dyskusji parlamentarzystów Lewicy.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, czołowi politycy Lewicy - Anna Maria Żukowska i Włodzimierz Czarzasty, interweniowali już u szefa Kancelarii Jacka Cichockiego (bliskiego współpracownika szefa Polski2050 Szymona Hołowni). Z ich relacji wynika, że podczas tych rozmów, było... ostro.
Parlamentarzyści Lewicy byli oburzeni oraz obawiają się, że takie sytuacje będą powtarzać się w przyszłości.
W ramach odpowiedzi Cichocki miał tłumaczyć, że do transmisji doszło "przypadkowo, z powodu błędów technicznych".
Tajemnicą nie jest, że od pewnego czasu w koalicji rządzącej, szczególnie pomiędzy parlamentarzystami Trzeciej Drogi a Lewicy - dochodzi do poważnych spięć. Czarę goryczy, zdaje się, przelały obraźliwe wpisy na Twitterze, jakie pod adresem Hołowni kierowała Anna Maria Żukowska. Część TD, szczególnie posłowie PSL coraz otwarciej sugerują, że należałoby zmniejszyć wpływy Lewicy.
Można mówić tu zatem o politycznej zemście? O to zapytaliśmy posłów Prawa i Sprawiedliwości.
"Szczegóły w tej sprawie muszą wyjaśnić służby, bo na ten moment nikt z nas nie wie, dlaczego tak się wydarzyło. Aczkolwiek, w kuluarach sejmowych już mówi się o tym, że może być to zemsta ze strony środowiska Szymona Hołowni za wyzwiska, które leciały w jego stronę. Wiemy, że dzisiaj Kancelarią Sejmu zarządzają ludzie Hołowni, którzy po prostu czują się mocno urażeni za słowa, które kierowała w jego stronę Lewica, więc być może jest to jakiś rodzaj politycznej zemsty"
I jak zaznacza "jest to póki co narazie tylko plotka, która grasuje po Sejmie, a to właśnie służby muszą wyjaśnić, jak było naprawdę".
W jego ocenie - "może być to kolejny rozdział wojny politycznej, która toczy się dzisiaj wśród koalicji rządzącej".
"Jeśli było to działanie celowe, to świadczy to o tym, że mamy dziś do czynienia z eskalacją tej wojny. Metody, po które mogą sięgać poszczególne partie, mogą być coraz bardziej gangsterskie - w ujęciu politycznym"
"Rzeczywiście jest to wydarzenie dość dziwne, bo faktycznie jest system, który służy do transmitowania posiedzień komisji, ale nigdy się nie zdarzało, żeby takie tajne obrady były transmitowane. Może to być niefortunny zbieg okoliczności, ale w tej sprawie akurat Lewica możno się posprzeczała z Trzecią Drogą... W związku z tym, nie wykluczałbym, że była to pewnego rodzaju złośliwość. W polityce - zbiegi okoliczności zdarzają się rzadziej niż w życiu codziennym"
Łukasz Schreiber wskazuje, że zbulwersowanie przedstawicieli Lewicy jest w pełni zasadne.
"Zobaczymy, czy ktoś poniesie za to odpowiedzialność. Jest to ogromna kompromitacja, za którą nie wiadomo, czy odpowiada celowe działanie, czy bałagan, jaki panuje w Kancelarii Sejmu"