W czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawił w Sejmie informację na temat naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony.
Błaszczak podkreślił podczas sejmowej debaty, że nie wolno stwarzać wrażenia w opinii publicznej, że mamy się przyzwyczaić do tego, że drony będą wlatywały na terytorium naszego kraju.
- Dlatego każdy dron, który wleci na terytorium naszego kraju powinien zostać zestrzelony - oświadczył szef klubu PiS.
Zaznaczył, że przyjmuje za dobrą monetę to, co wydarzyło się w środę, czyli zestrzelenie przez Polskę rosyjskich dronów.
Zwrócił też uwagę na inny problem.
"Należy zlikwidować zespół prokuratorów, którzy w Siedlcach zajmują się stawianiem zarzutów dla żołnierzy polskiego wojska, którzy bronią polską granicę z użyciem broni - powiedział Błaszczak.
W jego ocenie, należy też wykorzystać na granicy polski system antydronowy. - Nie padła jasna odpowiedź na pytanie dlaczego ten system nie jest rozstawiony na polskiej granicy. Dlaczego nie jest modernizowany? Chyba, że dlatego, o czym można było przeczytać w dzisiejszych mediach, że Niemcy ubiegają się o to, żeby dostarczyć Polsce system antydronowy - podkreślił polityk PiS.
Błaszczak zwrócił się też do Kosiniaka-Kamysza:
"Panie ministrze, panie premierze pan się domagał mojej dymisji wtedy, kiedy za naszą wschodnią granicą toczyła się wojna, prawda? Tak było. I to jest też ta różnica w podejściu do spraw państwowych"