Od mówienia o agencie pozyskanym przez rosyjskie służby po mierzenie z palców do prezydenta Donalda Trumpa - Adam Bielan i Tobiasz Bocheński przypomnieli, dlaczego Donald Tusk nie jest mile widziany w Białym Domu. Podsumowali także zachowanie Radosława Sikorskiego, który fotografował się pod budynkami związanymi z amerykańską administracją.
Adam Bielan przypomniał, że wypowiedź Donalda Tuska, w której sformułował niczym niepoparte oskarżenia o pozyskaniu przez Rosjan do współpracy obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, nadal widnieje na jego oficjalnym kanale na platformie YouTube. Polityk przypomniał także niedawną wypowiedź obecnego premiera Polski, który odparł, że nie żałuje swoich słów.
- Tego nie da się wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób. Tusk nie tylko nie przeprasza, ale de facto potwierdza swoje słowa. On zarzucił prezydentowi Trumpowi zdradę, która w USA zagrożona jest karą śmierci. Do dzisiaj nie przedstawił cienia dowodu, który mógłby podeprzeć jego zarzuty. Nie możemy zbudować w pełni dobrych i partnerskich relacji z USA, jeżeli na czele polskiego rządu stoi ktoś, kto fałszywie oskarża prezydenta USA o zdradę - powiedział europoseł PiS.
Chodzi o relacje Polski z USA
Tobiasz Bocheński przypomniał, że takie zachowanie rzutuje bezpośrednio na transatlantyckie relacje Polski.
- Mówimy o sprawach fundamentalnych. Nasze relacje z USA są dla Polski kluczowe. Jako głowę administracji mamy Donalda Tuska, który obrażał Donalda Trumpa. Jest to dla nas oczywiste, że działa to na niekorzyść Polski. Powinni oni przeprosić za swoje słowa. W interesie Polski są dobre relacje transatlantyckie. Donald Tusk powinien przeprosić za swoje słowa, bo polska racja stanu, przyszłość polski i dobro polskich obywateli jest ważniejsze niż jego urazy czy jego sympatia do Berlina - tłumaczył Bocheński.
Zwrócił także uwagę na niedawne zachowanie Radosława Sikorskiego, którego nagrania z trawnika przed Białym Domem i sprzed innych budynków związanych z amerykańską administracją stały się w internecie viralem i wystawiły Polskę na pośmiewisko.
- Minister spraw zagranicznych, zamiast zajmować się poważnymi sprawami, biega po trawniku Białego Domu. To jest żenująca sytuacja. Mamy do czynienia z polityką zagraniczną w krótkich spodenkach - dodał europarlamentarzysta.
