„Pieniądze, które są w OFE, nie są własnością Polaków” – wmawiał społeczeństwu Donald Tusk w momencie, gdy jego rząd realizował wielki skok na miliardy złotych zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych. Teraz okazuje się, że jeżeli PO i jej sojusznicy przejmą władzę, to planują wprowadzić rewolucyjne zmiany w Pracowniczych Planach Kapitałowych, które zdaniem wielu ekspertów mają doprowadzić do likwidacji tego systemu. – Ci ludzie chcą posiadać wszelkie atrybuty dozoru nad daną strefą finansów. Bogacić ma się określona część społeczeństwa – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” ekonomista prof. Zbigniew Krysiak.
Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) zostały wprowadzone w 2019 r. przez rząd Zjednoczonej Prawicy jako system oszczędzania na okres emerytalny. Co miesiąc na indywidualne konto PPK odprowadzana jest mała część wypłaty pracownika, a także środki od pracodawcy. Państwo natomiast przekazuje uczestnikom programu jednorazową wpłatę powitalną i dopłaty roczne. Zasoby te są następnie bezpiecznie inwestowane. Pieniądze muszą być lokowane zgodnie z interesem uczestników PPK i wykluczone jest przekazywanie aktywów na obarczone ryzykiem inwestycje. Do programu „z automatu” zapisywane są osoby w wieku poniżej 55 lat, chyba że z tej możliwości zrezygnują – muszą podpisać i przekazać pracodawcy specjalną deklarację. Natomiast pracownicy w przedziale wiekowym 55−70 lat także mogą uczestniczyć w programie, ale muszą złożyć stosowny wniosek w miejscu zatrudnienia.
Wyżej opisany system oszczędzania nie wszystkim siłom politycznym w Polsce się podoba. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Koalicja Obywatelska już szykuje się do wprowadzenia rewolucyjnych zmian w PPK. Zlikwidowany ma być m.in. automatyzm przy zapisywaniu się do programu, a także zmieniony model inwestowania zgromadzonych środków. Zamiast inwestować np. w akcje dużych spółek z indeksu WIG 20, pieniądze mają być lokowane w najbardziej opłacalne w danym czasie podmioty. Powodem takiej decyzji ma być to, że przedstawicielom ugrupowania Donalda Tuska nie podoba się, że za fundusze zgromadzone na kontach PPK są kupowane m.in. akcje spółek państwowych.
Wśród ekspertów i ekonomistów już rozgorzała dyskusja na temat ewentualnych zmian w systemie. Wielu z nich ostrzega, że tego typu modyfikacje ostatecznie doprowadzą do likwidacji PPK. Przypomnijmy, że ekipa Tuska ma już w dorobku zniszczenie ogromnego mechanizmu oszczędzania na czas emerytalny, a chodzi oczywiście o otwarte fundusze emerytalne. W 2011 r. rząd Donalda Tuska zdecydował o obniżeniu składki do OFE z 7,3 do 2,92 proc. Głębsze zmiany wdrożono trzy lata później, gdy z OFE do ZUS przeniesiono wszystkie obligacje skarbu państwa o wartości ponad 153 mld zł. Wówczas Tusk przekonywał, że „pieniądze, które są w OFE, nie są własnością Polaków”. Tej skandalicznej decyzji przyklasnął Trybunał Konstytucyjny pod kierownictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego, który orzekł, że środki, które przez lata odkładali Polacy, to nie jest własność prywatna, tylko publiczna, więc rząd może zrobić z nimi, co chce.
O komentarz do ewentualnych zmian w PPK "GPC" poprosiła ekonomistę prof. Zbigniewa Krysiaka.
– To są działania destrukcyjne. Po pierwsze, te środki muszą być inwestowane w mało ryzykowne podmioty, dlatego sporządzono ten zapis o spółkach z WIG20. To jest kluczowa sprawa i w bardzo wielu miejscach na świecie stosuje się właśnie takie rozwiązania. To nie są pieniądze, których pracownicy mają w nadmiarze i mogą inwestować w ryzykowne podmioty. Poza tym państwo odpowiada za stabilność tego systemu i zmienianie go teraz oznacza narażenie ludzi na poważne straty finansowe
Jeśli szukasz sprawdzonych informacji z kraju i ze świata, ciekawej publicystyki, interesujących opinii oraz przeglądu najważniejszych wydarzeń kulturalnych to środowe wydanie #GPC jest właśnie dla Ciebie! » https://t.co/1HYRtWiDJA
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 28, 2023
SUBSKRYBUJ »https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/Wb0GTDm54t