Każda wizyta polityków europejskich pomaga walczącej Ukrainie – jest znakiem braku przyzwolenia na barbarzyństwo Rosji i gestem solidarności z narodem ukraińskim. A jednak były „król Europy” od niemal roku nie był w stanie zdobyć się na ten krok i to jest pewien znak. Skoncentrowany na walce z PiS, szczujący na jego polityków i wyborców, na niezależne media mające odwagę go krytykować oraz wytaczający procesy takim mediom, starannie unika otwartego opowiedzenia się przeciw Rosji. Natomiast przez sądy próbuje cenzurować wolne i niezależne media przypominające jego prorosyjskie wypowiedzi. Na przykład jak ta z 2014 r., gdy po aneksji Krymu deklarował: „Póki ja będę o tym decydował, Polska nie będzie krajem agresywnej koncepcji antyrosyjskiej”. Tusk ma problem z Rosją – niewątpliwie istnieje coś, jakieś zobowiązanie, które nie pozwala mu jednoznacznie opowiedzieć się przeciw Kremlowi i stanąć po stronie Ukrainy.