Donald Tusk i jego towarzysze, partyjni i medialni, prowadzą właśnie akcję dezinformacyjną pod lansowanym w mediach społecznościowych hasłem „Wagnerowcy Jarosława”. To oczywista próba demobilizacji społeczeństwa wobec militarnego zagrożenia i skierowania negatywnych emocji społecznych nie wobec agresora, ale przeciw polskiemu rządowi. Można by przypuszczać, że działanie Tuska wynika z zaślepienia nienawiścią, gdyby nie to, że znamy od lat przykłady, kiedy wybierał lojalność wobec Kremla.
Tak było, gdy grał z Putinem, by uniemożliwić śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu udział we wspólnych obchodach rocznicowych w Katyniu. Tak było, gdy oddawał śledztwo smoleńskie Rosji. Tak jest i teraz, gdy od początku wojny Rosji z Ukrainą Tusk ani razu nie pojawił się w Kijowie, by czynnie poprzeć walczących z Moskalami naszych sąsiadów.