„Sezon na kaczki się rozpoczyna” – to obok wulgarnych haseł przesłanie marszu, jaki poprowadził w Warszawie Donald Tusk. Jego uczestnicy próbowali hamować nienawiść, ale wyzierała z niemal każdego kadru. Wzięli trochę biało-czerwonych flag – najwyraźniej takie było tym razem partyjne zalecenie. Głupstwa, jakie opowiadają o frekwencji, można zbyć milczeniem – być może dziś, gdy czytają Państwo ten komentarz, propagandyści z PO wmawiają Wam, że był to marsz miliona ludzi.
Ale ta przebieranka i manipulacja mają głębszy wymiar – ludzie, którzy w istocie mają Polaków w głębokiej pogardzie, przedstawiali się wczoraj jako obrońcy narodu i patrioci. Tusk, z plenipotencjami z Berlina, wykrzykiwał: Tu jest Polska! Tak teraz kradną dziedzictwo Solidarności i hasła obozu patriotycznego. Ta wielka fikcja nie byłaby możliwa, gdyby nie potężny front medialny w ogromnej mierze zbudowany na środowiskach postkomunistycznych i zarządzany z Niemiec. Marsz pokazał nie tylko aktyw partyjny POstkomuny na ulicach Warszawy, lecz także jej aktyw partyjny w mediach. Największe portale i telewizje przekazywały relacje wprost od partii – bez cienia zażenowania. Wielkie kłamstwo, wielkie chamstwo i totalna propaganda – to było widać gołym okiem.