Obecnie kilkuosobowe grupki monterów są częstymi gośćmi na terenach odbitych z rąk Rosjan oraz obszarów przyfrontowych. To oczywiście ryzyko, za które życiem płacą także oni, pracownicy cywilni. Infrastruktura w tych rejonach została z premedytacją zniszczona, niemal wyrwana ze ścian z kablami. Przeciwnik nie tylko niszczył połączenia i sieć światłowodów, lecz także zaminował ważniejsze punkty telekomunikacyjne. Prawdopodobnie chciał odciąć Ukraińców mieszkających we wschodniej części kraju od niezależnych źródeł informacji, a także od bliskich przebywających w innych rejonach. Marzeniem Kremla było karmienie „poddanych” propagandową papką i swobodne manipulowanie nimi. Te plany się nie powiodły.
Infrastruktura materialna sieci
Zaciekłość bitwy o ukraiński internet bez wątpienia świadczy o tym, że obie strony zdają sobie sprawę, jak ważny jest dostęp do informacji w trakcie współczesnych konfliktów. Według ukraińskich władz pierwsze, co robiły rosyjskie wojska okupacyjne na zajętych terenach, to zajmowały biura i pomieszczenia lokalnych dostawców usług internetowych.
Szacuje się, że podczas tego konfliktu wojska rosyjskie zajęły lub zniszczyły 18 specjalnych anten telekomunikacyjnych, które przesyłały sygnał telewizyjny i radiowy. W zamian na niektórych terenach zaczęto nadawać propagandowe programy rosyjskiej telewizji. Jednak operacja odniosła bardzo ograniczone skutki. Ukraiński internet ze względu na swoją specyfikę jest bardzo trudny do całkowitego przejęcia. „Gdyby najeżdżający naród chciał wyłączyć ukraiński internet, to tak naprawdę byłaby to kwestia fizycznego wejścia do internetowych punktów wymiany i centrów danych oraz przejęcia tej infrastruktury. I z pewnością nie można tego zrobić zdalnie, zrywając połączenie, powiedzmy z Rosją” – twierdzi Alp Toker, założyciel i dyrektor generalny NetBlocks, organizacji monitorującej cyberbezpieczeństwo i zarządzanie internetem, z siedzibą w Londynie.
W ocenie ukraińskich władz wojna w internecie rozpoczęła się na pełną skalę wraz z agresją wojskową. Pierwsze oznaki ataków na ukraiński internet zaobserwowano 24 lutego, a więc w dniu w rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę. NetBlocks potwierdził w tym dniu serię poważnych zakłóceń w działaniu usług internetowych na Ukrainie. W miarę postępu rosyjskiej operacji wojskowej zakłócenia były wykrywane w różnych częściach Ukrainy.
Eksperci szacują, że mimo rosyjskiej inwazji na Ukrainę i pierwszych objawów spowolnienia internetu duża część tej infrastruktury wytrzymała ataki. W niektórych częściach kraju zaobserwowano jednak przerwy w działaniu sieci, wolniejsze przesyłanie danych oraz rozprzestrzenianie się złośliwego oprogramowania.
Internet satelitarny
Wojna na Ukrainie spowodowała jednak inne problemy technologiczne, w tym trudności z dostępem do sieci. Wykryto m.in. znaczący poziom zakłóceń ruchu internetowego i zmniejszoną dostępność kluczowych ukraińskich stron bankowych, obronnych oraz tych z sektora rządowego. Większość usług internetowych działa jednak nadal, ponieważ dostawcy przekierowują ruch przez własną infrastrukturę, która pozwala na zarządzanie nim. Ukraińcy podejmują także działania obronne, blokując selektywny ruch pochodzący z Rosji, a w niektórych przypadkach również z Chin.
W obliczu stojących przed władzami w Kijowie zagrożeń Mychajło Fiodorow, minister ds. transformacji cyfrowej Ukrainy, poprosił organizację Internet Corporation for Assigned Names and Numbers (ICANN) o zamknięcie rosyjskich nazw domen internetowych, ale prośba ta spotkała się z odmową.
Pomocy udzielił jednak Elon Musk, który włączył usługę satelitarną Starlink na całej Ukrainie. Dostarczono specjalny sprzęt, czyli router Wi-Fi i małą czaszę nakierowywaną na niebo, który pozwala na korzystanie z takiego rodzaju łączności. Starlink może być zasilany nawet z zapalniczki samochodowej, co ma szczególne znaczenie z uwagi na to, że na Ukrainie często występują problemy z dostępem do zasilania elektrycznego. Ten satelitarny system pozwala także łączyć się z internetem nawet na polu bitwy i zdaniem ekspertów jest kluczowy w czasie wojny, bo pozwala nie tylko bezpiecznie się komunikować, ale też m.in. obsługiwać drony.
System Starlink amerykańskiej firmy SpaceX, która należy do Elona Muska, został stworzony w oparciu o dużą liczbę małych satelitów krążących po orbicie okołoziemskiej. Satelity te służą do przekazywania pomiędzy sobą i do odbiorników naziemnych sygnału.
Bój o łączność ze światem
W październiku poinformowano, że Polska przekazała Ukrainie 150 terminali Starlink, dzięki którym przywracana jest łączność na terenach wyzwolonych spod rosyjskiej okupacji. Terminale te są istotnym źródłem komunikacji dla ukraińskiego wojska. Zapewniają one wsparcie w walkach i umożliwiają pozostanie w kontakcie nawet po zniszczeniu sieci telefonii komórkowej czy internetowej przez rosyjskiego najeźdźcę. Szacuje się, że w sumie Ukraina otrzymała ok. 20 tys. terminali Starlink, co kosztowało firmę Muska 80 mln dolarów, do końca roku suma ma wzrosnąć do ponad 100 mln dolarów.
Niestety, system ten jest kosztowny, w związku z czym firma SpaceX Elona Muska ostrzegła Pentagon, że może zaprzestać przekazywania swoich usług satelitarnych Starlink Ukrainie, chyba że władze USA zaczną płacić dziesiątki milionów dolarów miesięcznie, aby utrzymać kluczowe usługi komunikacyjne w ogarniętym wojną kraju. W liście firma SpaceX zażądała, aby Pentagon przejął finansowanie użycia satelitów Starlink przez władze w Kijowie i ukraińskie wojsko, co według SpaceX kosztowałoby ponad 120 mln dolarów do końca roku i blisko 400 mln dolarów przez następne 12 miesięcy.
Jednak na skutek ogromnego oburzenia i nacisku społeczności międzynarodowej Elon Musk zmienił w tej sprawie zdanie. „Do diabła z tym… Chociaż Starlink wciąż traci pieniądze, a inne firmy dostają miliardy dolarów podatników, my po prostu będziemy finansować rząd Ukrainy za darmo” – napisał Elon Musk na Twitterze.
Konflikt na Ukrainie pokazał wyraźnie, jakie mogą być wojny XXI w. Poza sprawdzeniem się danego sprzętu bezpośrednio na polu walki okazało się także, że siły zbrojne potrzebują również niezawodnych systemów łączności oraz dostępu do internetu. Chodzi nie tylko o kierowanie za jego pomocą dronami, ale także o zapewnienie stałej łączności ze światem ludności cywilnej zamieszkującej teren objęty konfliktem.
Na przykładzie wojny rosyjsko-ukraińskiej jeszcze raz okazało, jak ważne są informacja, dezinformacja czy manipulacja ludnością cywilną. Potwierdziło się także stare powiedzenie, że „podczas wojny pierwszą ofiarą jest prawda”. To właśnie dlatego Rosjanie z taką determinacją i uporem niszczą ukraińską infrastrukturę internetową, zastępując ją własną propagandą. To także dlatego Ukraińcy stale ją odbudowują, dbając o to, by każdy miał swobodny dostęp do informacji.