Polacy są narodem, któremu w XX w. najeźdźcy zmiażdżyli głowę. Przemyślana i konsekwentnie realizowana polityka Niemiec i Rosji – dwóch najbardziej zbrodniczych państw – miała ten sam cel. Zgładzenie polskich elit, inteligencji, ludzi angażujących się w trwanie i rozwój polskości.
To im się – tym zbrodniarzom z Berlina i Moskwy – w dużej mierze udało. Piaśnica, Palmiry, Katyń, Oświęcim, Kołyma to tylko symbole – nie sposób policzyć co do jednego miejsc kaźni polskiej inteligencji. Zamordowanych zbrodniarze zastępowali swoimi – Niemcom w czasie okupacji wychodziło to średnio, mieli jednak za mało folksdojczów – ale do dziś nie ustają chyba w wysiłkach. Niestety, Rosjanom udało się znacznie skuteczniej. Wraz z Armią Czerwoną przyjechały nad Wisłę dziesiątki tysięcy ludzi Moskwy, którym „ten kraj” podarowano w zarząd i władanie. Ich dzieci i wnuki widzimy do dziś wśród „elit”. Mają kariery i miejsca na szczycie z tytułu urodzenia. Skala wrzasku i histerii z powodu powołania państwowej komisji do spraw zbadania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski pokazuje, jak szeroki, być może szerszy, niż się komukolwiek wydaje, jest ten problem.