Tak, chociaż PiS nie rządzi ponad 1,5 roku, a Unia Europejska na skutek nacisków polityków ówczesnej opozycji blokowała należne środki dla Polski, stosując ordynarny szantaż, byle zmienić niewygodny dla siebie rząd, to nie obecny gabinet odpowiada za rozdział pieniędzy z budżetu unijnego. To nieprawda z jednej, prostej przyczyny: choć Zjednoczona Prawica faktycznie negocjowała kwestię wsparcia dla przedsiębiorców po pandemii koronawirusa w ramach projektu Next Generation, to jednak budżet miał restrykcyjne zasady. Poluzowało je Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Po drugie, od ubiegłego roku słyszymy, że KPO to ogromny sukces rządu, a Tusk pokazywał w jednym z klipów wypełniony banknotami euro Stadion Narodowy. Jeśli więc brać na poważnie tłumaczenia premiera i jego ministrów, tam, gdzie środki są przyznawane zgodnie z procedurami, to jest to „dziejowy sukces” gabinetu obecnej koalicji, a tam, gdzie strumień kasy płynie na jachty, kluby nocne czy biznesy polityków KO, Polski 2050 czy PSL, to mamy do czynienia z mackami PiS? Bo taką narrację chcą sprzedać rządzący. Kto ją kupi?
Przekaz dla baranów
Donald Tusk przekonuje, że afera z wydatkowaniem środków KPO na branże hotelarską, turystyczną i cateringową jest od początku do końca… winą PiS.