Szanowni Czytelnicy, pozwolę sobie o coś poprosić. Wiem, że oczekiwaliście w tym miejscu innego typu felietonu. Mam jednak nadzieję, że zrozumiecie, zważywszy na powagę sprawy. Myślę, że Moniki Andruszewskiej nie trzeba nikomu przedstawiać. To marka sama w sobie.
Od lat na froncie, od samego początku tej wojny w 2014 roku. Od lat pomagająca. Niedawno uratowała kilkadziesiąt osób spod ostrzału rosyjskich bandytów. Po prostu zamiast robić materiały, wraz ze swoim kierowcą zaczęła wywozić ludzi, gdy zobaczyła, że sołdaty Putina strzelają do uciekających cywilów. Nie o bohaterstwo jednak dziś chodzi. Tylko o pewność, że to, co zbierze Monika Andruszewska, trafi naprawdę tam, gdzie trzeba. Do dziewczyn i chłopaków na pierwszej linii. We właściwe miejsce, do tych, którzy walczą w wojnie, która – co chyba oczywiste dla każdego myślącego człowieka – jest naszą wojną. Oczywiście pomoc dla uchodźców jest równie fundamentalną kwestią. Warto jednak w tym kontekście zauważyć, że dziś tylko żołnierze ukraińscy mogą przyczynić się do tego, iż nie będzie kolejnych uciekających. To dzięki nim, jeśli im się uda, więcej rodzin będzie mogło zostać w swoim kraju, mniej dzieci będzie musiało opuścić swoje domy i skazywać się na los uchodźców. Ze swojej strony obiecuję, że jej tę pomoc dostarczę. Bo dzisiaj to jest jednym z największych problemów – pewność, że rzeczy potrzebne dojdą do tych, którzy ich użyją, nie utkną gdzieś po drodze. Zbieramy głównie na noktowizory, łączność (na przykład telefony satelitarne), leki, drony, generatory. Wszystko zostanie opisane na stronie Stowarzyszenia Pokolenia (stowarzyszenie to, co warto zaznaczyć, także od lat wspiera Ukraińców walczących z inwazją Putina). Zapraszam Państwa do pomocy. I nieśmiało proszę, jeśli możecie, opowiedzcie o tej akcji znajomym. Oto dane do przelewu: Pomoc dla Ukrainy, nr konta 82105012141000002293732315 Stowarzyszenie Pokolenie, z dopiskiem „Andruszewska”. Dziękuję.