Czy ocena działań tej organizacji, której stałym członkiem jest agresywna i neoimperialna Rosja, podjęta przez amerykańskiego przywódcę, była trafna? Jak najbardziej. Czy krytyka ONZ wpłynie na jego postawę wobec toczących się konfliktów, wojen, zagrożeń dla bezpieczeństwa krajów członkowskich? Absolutnie nie. Trump powiedział coś, co wszyscy wiemy od dawna: ONZ to polityczna wydmuszka, skupiająca się na pisaniu wyrażających zaniepokojenie listów, wzywających do rozwiązania sporów, problemów. Ogłaszająca kolejne posiedzenia, z których nic nie wynika. Amerykański przywódca słusznie zauważył, że jak jest wojna, to trzeba działać, a nie ubolewać, że taka jest rzeczywistość. I choć przez ostatnie lata świat nie raz stanął na głowie, w ONZ wszystko jest po staremu. Sprawczość tej organizacji w kluczowych sprawach jest mierna. Prezydent USA znów powiedział parę słów prawdy, przez co od razu stał się celem ataków lewicowych mediów. A wiadomo, że prawda w oczy kole. W Nowym Jorku było to w tym tygodniu widać aż nadto. I to nie tylko przy okazji wystąpienia Trumpa.
Prawda w oczy kole
Czy wystąpienie prezydenta USA Donalda Trumpa na forum ONZ w Nowym Jorku było ostre? Tak.