Kilka dni przed Świętami na ulicach polskich miast można było zobaczyć plakaty z hasłem „PiS=drożyzna”. POstkomuna swoim zwyczajem postanowiła zatruć Polakom Święta – zarówno Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc. Napawa ich strachem, że Polacy będą się jednoczyć przy okazji tych Świąt, organizują więc jak zawsze kampanie, mające na celu wprowadzenie podziałów i granie na negatywnych emocjach.
Akcja o rzekomej odpowiedzialności Prawa i Sprawiedliwości za inflację jest właśnie takim oczywistym działaniem – przygotowujący się do Świąt i potem świętujący rodacy mają mówić o tym, że to PiS, a nie Putin odpowiada za wzrost cen. Oprócz zwykłego dla POstkomuny zabiegu rozbijania wspólnoty, jest tu też zatem i element wojny hybrydowej – to w interesie polityki Kremla leży neutralizowanie odpowiedzialności Rosji i atakowanie rządów, które wspierają walczącą z Moskalami Ukrainę. Politycy POstkomuny robią to wprost. Bez zażenowania prowadzą narrację faktycznie spójną z propagandą rosyjską. Nie mam informacji, czy jakikolwiek polityk POstkomuny spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim podczas jego historycznej niedawnej wizyty w Warszawie, ale budzące zażenowanie zdjęcia Rafała Trzaskowskiego, który próbował wchodzić w kadr, by zostać sfotografowany z przywódcą Ukrainy, dowodzą, że mimo wszystko PO próbuje jednocześnie dawać pozór wspierania Ukrainy. I lansuje się przy tym nawet za cenę śmieszności.
Ale wróćmy do działań rządu wobec spowodowanej inwazją Rosji na Ukrainę inflacji. Oto kilka przykładów, jakie ruchy podjął rząd Prawa i Sprawiedliwości, by zabezpieczyć Polaków zimą. Dodatek osłonowy (wartość pomocy 2,5 mld zł) ograniczył problem rosnących cen energii, gazu i żywności dla około 4 mln gospodarstw domowych. Dodatek węglowy (13,5 mld zł) otrzymało blisko 3,8 mln gospodarstw domowych. Dodatek dla paliw innych niż węgiel (1,9 mld zł) dotyczył ponad miliona gospodarstw domowych i przyznawany był jednorazowo na główne źródło ciepła. Rządowa Tarcza Solidarnościowa (25,8 mld zł) zatrzymała wzrost cen energii dla około 10 mln gospodarstw domowych. Dodatek elektryczny (1 mld zł) będzie mogło wykorzystać prawie 800 tys. gospodarstw domowych. Wprowadzono ceny maksymalne dla podmiotów wrażliwych, samorządów oraz mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw na poziomie 785 zł/MWh. Wyznaczono cenę maksymalną dla gospodarstw domowych na poziomie 693 zł/MWh.
Zamrożono ceny za energię do 2000 kWh rocznie dla wszystkich gospodarstw domowych, do 2600 kWh rocznie dla gospodarstw domowych z osobami niepełnosprawnymi i do 3000 kWh rocznie dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników. Wartość wsparcia wynosi 19,6 mld zł. Wprowadzono maksymalną cenę gazu ziemnego na poziomie około 200 zł/MWh oraz zamrożono wysokości stawek opłat dystrybucyjnych. Dzięki wprowadzonemu przez rząd PiS systemowi dystrybucji węgla, do odbiorców, od początku zimy, trafiło już prawie 1,8 mln ton węgla. Cała wartość wsparcia dla odbiorców ciepła systemowego to 6,9 mld zł.
Trudno sobie wyobrazić, by w podobnej sytuacji takie działania podejmował rząd POstkomuny. Usłyszelibyśmy zapewne, że nie ma „takiego guzika, by nacisnąć i obniżyć ceny” albo że „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Mamy szczęście, że w czasach wojny za naszą granicą oraz globalnego kryzysu władzę w Polsce piastuje PiS. Rząd Mateusza Morawieckiego mierząc się z bezprecedensową sytuacją, jakiej nie było od dekad, skutecznie i na niespotykaną dotąd w Polsce skalę wspiera Polaków.
Inflacja w końcu spadnie – co do tego nikt nie ma wątpliwości, gospodarka po małym, jednym z najniższych przewidywanych w krajach UE spowolnieniu, wreszcie ruszy.
Ważne jest jedno – aby oprócz nadziei na te dobre zmiany, dobrze zagłosować w tym roku w kolejnych wyborach parlamentarnych. Bo zwycięstwo totalnej opozycji zagraża nie tylko suwerenności Polski czy jej podmiotowości na arenie międzynarodowej. Dotyczy ono wprost naszych kieszeni i standardu życia. O tym – o naszych domowych budżetach – będę także te wybory.