Ostatni weekend otworzył kolejny rozdział krwiożerczego, polskiego antysemityzmu. Tym razem sama francuska minister wstrząśnięta faktem, że Polacy, którym nie podoba się oskarżanie całego narodu polskiego o Zagładę (przy jednoczesnym wybielaniu Niemców i tych, którzy z nimi kolaborowali), wystosowała żądanie do Gowina, by zajął się polskimi antysemitami, którzy przeszkadzają Grossom i innym Grabowskim wygłaszać swoje brednie na paryskich konferencjach.
Przyznam, że tym razem udało się mnie zaskoczyć. Hipokryzja Zachodu to rzecz nagminna. Niemniej nie sądziłem, że minister kraju, w którym antysemityzm jest realnym problemem, ośmieli się oskarżać Polskę. Francja to kraj, w którym ataki na społeczność żydowską są codziennością. Dewastacja synagog i cmentarzy, przemoc wobec konkretnych ludzi (w tym morderstwa!), bardzo poważny problem z radykalnym islamem, który nierzadko w swoich stwierdzeniach o Żydach niczym nie różni się od nazizmu. To wszystko zresztą powoduje, że Żydzi tysiącami z Francji uciekają. Ale o ile francuska bezczelność mnie po prostu zdziwiła, o tyle już reakcja polskich pożytecznych idiotów, czy to z „GW”, czy PO, którzy z zachwytem podawali tę informację dalej – naprawdę zdenerwowała. Oni sobie wycierają buźki walką z antysemityzmem itd., ale tak naprawdę mają Żydów głęboko gdzieś. Gdy przychodzi co do czego, są w stanie przymknąć oko na największe nawet patologie, byle tylko im się to opłacało politycznie. Ale czemu to wszystko piszę? Bo widzę też po prawej stronie niepokojący odruch Pawłowa – takie trochę robienie na złość „GW”, PO czy TVN-owi – skoro oni czegoś bronią, to my atakujemy i na odwrót. I często obserwuję to w przypadku tematyki okołożydowskiej. Jasne – po prawej stronie są też po prostu antysemiccy idioci. Ale do nich nie adresuję tego tekstu. Tylko do normalnych, przyzwoitych ludzi. Nie warto dawać się wpuszczać w maliny, dawać pretekstu – oni tylko na to czekają, żeby potem móc pojechać do Paryża i opowiadać na konferencji o Polakach żydożercach.