Zjednoczona Prawica znajduje się bowiem w kleszczach pomiędzy coraz głupszą lewicą, która sprzedałaby nas bez mrugnięcia okiem zachodniej Europie, a Konfederacją, która z kolei ogląda się na Rosjan. Jest dzisiaj oczywiste, że prawica musi szukać zarówno w racjonalnym elektoracie prawicy, jak i lewicy. Przede wszystkim powinna pokazać, że jest zdolna do działania. Oczywiście nie jest to zadanie proste, o czym przekonujemy się ostatnio, gdy widzimy, jak procedowana jest ustawa o ochronie zwierząt. Histeria temu towarzysząca sprawiła, że wiele osób uwierzyło nagle w to, że wieś odwróci się od PiS. Oczywiście nie da się tego wykluczyć, ale jak widzę osoby, za którymi mieliby iść rolnicy, to wydaje mi się, że nic z tego nie będzie. Egzotyczna koalicja Szczepan Wójcik, Michał Kołodziejczak, Renata Beger i Sławomir I. nie wydaje się skazana na sukces. Nie wierzę również w to, że nagle ze środowisk rolników wyjdzie wspólna siła. Przykro mi to pisać, ale ostatnie 30 lat funkcjonowania polskiej wsi pokazuje, że rolnicy mają głębokie problemy ze współpracą, nawet gdy przynosi im to ekonomiczny zysk, a co dopiero w polityce. Oczywiście mogą na złość zagłosować na lewicę, ale z pewnością nie polepszy to ich sytuacji. Pokusa jednak nic nierobienia w sprawie zwierząt była silna. Z takimi problemami trzeba walczyć i takie opory trzeba przełamywać. Samozadowolenie bowiem korci.
A w przypadku polityki stanie w miejscu może słono kosztować.