Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Grzegorz Wszołek
31.08.2025 12:00

Nawrocki jedzie walcem. Tusk nie ogarnia nowej rzeczywistości

Rządzący wyzywali go od sutenera, alfonsa, przestępcy, gangusa, kibola. Podważali jego wykształcenie i robili z niego głupca. Tymczasem Karol Nawrocki nie tylko wygrał wybory, lecz także robi to, co zapowiadał w kampanii wyborczej. To, czego chcieli wyborcy: rozlicza Donalda Tuska i zapędza jego rząd do kąta, a przy okazji do pracy. Premier pierwszy raz, odkąd wrócił do władzy, musi się tłumaczyć z niezrealizowanych obietnic przed opinią publiczną. O to chodzi w grze, którą podjął prezydent.

Nietęgą minę miał Donald Tusk, gdy siedzący obok niego podczas Rady Gabinetowej Karol Nawrocki robił obozowi władzy jesień średniowiecza. Prezydent wypomniał wszystko to, co nie zostało zrealizowane od czasu sformowania koalicji. Poprosił o „mapę drogową” realizowanej  przez gabinet polityki, by – jak tłumaczył – wiedzieć, na czym stoi i jak ma wyglądać kohabitacja. Jak uczniakowi wytknął Tuskowi fakt, że ciągle powtarza słowo „rekordowy”, podczas gdy dług publiczny cały czas rośnie.

To był też czytelny sygnał, że w kwestii budżetu Karol Nawrocki nie będzie tak łagodny jak Andrzej Duda. Poprzednik zaakceptował budżet nawet w obliczu poważnych wątpliwości prawnych wokół nieskutecznego wygaszenia mandatów poselskich Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Wiele wskazuje na to, że Nawrocki – nie mogąc go zawetować – wyśle projekt budżetu do Trybunału Konstytucyjnego z powodu rekordowego deficytu i nadmiaru wydatków publicznych. A ten może orzec niezgodność ustawy z konstytucją, co z kolei wywróciłoby sytuację do góry nogami, łącznie ze skróceniem kadencji. Tego ponoć od tygodni obawia się Tusk.

„Świeżak” zagiął starego wyjadacza

– Pan premier regularnie używał przymiotnika „rekordowy”, ale według moich informacji to mamy rekordowy deficyt w historii Polski po 1989 r. Tego przymiotnika zabrakło przy samym deficycie i to jest przedmiotem naszego dzisiejszego spotkania oraz dyskusji – uderzał lewym prostym Nawrocki. Poprawił jeszcze sierpowym, dziękując Andrzejowi Domańskiemu za zablokowanie w kampanii wyborczej należnych – według PKW i Sądu Najwyższego – pieniędzy z budżetu dla PiS. 

– Myślę, że będziemy kiedyś na tej samej stronie w podręcznikach o kampaniach wyborczych. Minister uruchomił proces obywatelskiego zaangażowania w moją kampanię, której nie mogłem prowadzić w związku z środkami finansowymi, które nie zostały wbrew prawu przewidziane na moją kampanię. To sprawiło, że miliony Polek i Polaków sfinansowały moją kampanię, za co mam okazję podziękować – zwrócił się do ministra finansów prezydent.

Mina Tuska była bezcenna. Odbierał lekcję, mimo ponad 30 lat obecności w polskiej polityce i 20 lat w pierwszej politycznej lidze, od kogoś, kto funkcjonuje w niej od zaledwie dziewięciu miesięcy. Nawrocki punktował rząd za opieszałość ws. budowy CPK, zapowiedział też budowanie koalicji wokół nieakceptowalnej przez polskich rolników umowy Mercosur. W pewnym momencie posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska, przytomnie stwierdziła na portalu X: „Po co to było naszemu rządowi, to nie wiem”. To najlepsze podsumowanie w starciu z zaklęciami i myśleniem, że premier nadal jest tym liderem co kiedyś – przygotowanym przez PR-owców, umiejętnie odbijającym szpilki, sprawnym medialnie. Otóż już nie jest. To czas przeszły.

Wiatraki priorytetem

Tusk na Radzie Gabinetowej był wyraźnie poirytowany, momentami mocno sfrustrowany. Jedyne, na co było go stać, to powrót do kwestii wiatraków i drobne utarczki w politycznym teatrze. – Nie po to się spotkaliśmy – przerwał premierowi w pewnym momencie Nawrocki. Jak widać, zmniejszenie odległości od zabudowań z 700 do 500 metrów, co wywołało już potężny kryzys polityczny jeszcze przed sformowaniem obecnego rządu, jest dla premiera ważniejsze niż cokolwiek innego. Ba, Tusk otwartym tekstem obiecał łamanie prawa – bo tym będzie omijanie weta głowy państwa rozporządzeniami, które w hierarchii aktów prawnych znajdują się za konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami.

Gdy Tusk zapowiadał, że „jakoś sobie poradzi z wetami”, Nawrocki tylko się uśmiechał. Wiedział, że obok siebie ma polityka, który pierwszy raz w karierze musi się tłumaczyć przed kamerami ze swoich zaniechań i (braku) decyzji. Omijanie konstytucyjnej ścieżki legislacyjnej będzie zapewne uskuteczniał też Waldemar Żurek. Minister sprawiedliwości żali się w mediach, że Nawrocki chce być „królem Słońce”, i planuje wejść do KRS siłowo, przy pomocy uchwały – jak niegdyś władza do TVP i prokuratury. Niestety minister musi współpracować przy reformach z głową państwa. Pozostaje mu liczyć na akceptację swoich pomysłów albo pogodzić się z porażką.

Na tym polega również zasada równoważenia władz. Sądy i trybunały kontrolują władzę wykonawczą, nie na odwrót, jak życzyłby sobie tego Żurek, a prezydent posiada prawo weta. Większość Polaków dlatego między innymi zagłosowała za Nawrockim w wyborach, bo nie odpowiadają jej plan podbicia wymiaru sprawiedliwości i pogłębianie chaosu ustrojowego z dzieleniem sędziów na legalnych i neosędziów. Koniec, kropka. 

Nawrocki korzysta ze swoich uprawnień 

Zresztą prezydent od początku swojej kadencji jest aktywny – nie tylko wnosi swoje projekty ustaw, lecz wetuje te, które byłyby niezgodne z jego deklaracjami z okresu kampanii wyborczej. To nie tylko wiatraki, ale też 800+ dla Ukraińców – w środę, dziwnym trafem, okazało się, że ograniczenia w świadczeniach jednak popiera szef rządu – jak i nowelizację ustawy o zapasach ropy i gazu oraz ustawę nawozową. Rządzący oskarżają Nawrockiego, że chce rozstawiać ich po kątach i zamierza być nadprezydentem, a prawda jest taka, że korzysta on ze swoich konstytucyjnych uprawnień. Robi to aktywnie, codziennie recenzuje rząd. W teorii nic wielkiego. Tylko tyle i aż tyle.

Mam też złą wiadomość dla koalicji: to dopiero początek. Gabinet, który ma tak kiepską legitymację do sprawowania władzy, bo ponad 55 proc. respondentów (ostatnie badanie OGB) jest z niego niezadowolonych, może wrzeszczeć, wyzywać, szukać kruczków prawnych i pójść na rympał z rozporządzeniami, sądami, KRS czy wiatrakami, ale niewiele to da. Jeśli politycy obozu władzy wyzywali przez szereg miesięcy Nawrockiego od alfonsów i gangsterów, podważali uczciwość jego wyboru, jednocześnie kontrolując proces głosowania, a prezydent bezpardonowo rozlicza ich z obietnic, to kim są ci, którzy wysłuchali ciosów o fatalnie przygotowanych ustawach czy 800+ dla Ukraińców? Strach pytać. Nawrocki robi już teraz Tuskowi jesień średniowiecza. To powiew świeżości w polityce.