Tuż przed weekendem media obiegła informacja, że Robert Kostro, szef Muzeum Historii Polski, straci pracę. Nie jest tajemnicą, że MHP to jego opus magnum, dzieło życia.
On wie najlepiej, ile kosztowały go ta pasja i zobowiązanie. Ile dały mu szczęścia, ile zgryzot. Z placówki skromnej, nieledwie wirtualnej, muzeum wreszcie stało się monumentalnym budynkiem, górującym – co symboliczne – nad carską cytadelą. Nagle się okazuje, że uśmiechnięta władza jednym gestem, długo przed końcem kadencji, pozbawia tego człowieka marzeń i pracy. Odwołuje go z urzędu, bo może – klakierzy dalej będą klaskać, a zastępy słusznie myślących już przebierają nogami. Nie poczekali nawet do otwarcia stałej wystawy w MHP. Okradli Roberta Kostrę i z tego. Ale pracy dla Polski mu nie odbiorą. Bo to oni są małymi, podłymi łajdakami. Czuć to nawet spod europejskich perfum.