Coraz więcej ludzi zadaje sobie pytanie, czy Tusk jest chory. Przy czym jedni uważają, że może być to choroba dyplomatyczna, czyli rozpuszczanie plotek przed ewentualną ewakuacją na z góry upatrzone pozycje, drudzy, że fakt, coś jest nie tak i widać to po licznych symptomach. Zresztą jak ma być zdrów, kiedy chory jest system, który stworzył, i zainfekowani ludzie, na których postawił. W sprawie pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy, które dostali za przywrócenie praworządności, doszło do swoistego rekordu – kolesie Donaldinia rozkradli pieniądze, które jeszcze nie przyszły. Pytanie, czy przyjdą?
Bodnar, jak wiadomo, nie poradził sobie z praworządnością, a czy Żurek podoła? Ale przynajmniej wiadomo, po co Koalicja 13 grudnia dorwała się do władzy. Społeczeństwo już teraz zestawia sukcesy dwóch rządów – wozy strażackie PiS-u kontra jachty Platformy. I trzeba być naprawdę człowiekiem małej wiary, jak ten Brzoska, by twierdzić, że program KPO to „koniec programu odbudowy”, i pytać, z czego się to wzięło. Przede wszystkim z przekonania, że jak dają, to my bierzemy.
Upadek systemu namiestnika Tuska widoczny jest gołym okiem. On sam wprawdzie twierdzi, że całej aferze (której nie ma) winien jest PiS, bo postanowił skierować strugę pieniędzy do restauratorów i hotelarzy zamiast do strażaków i księży, ale Herr Tuskowi nie uwierzy dziś nawet rodzona teściowa.
Nieznany jest jedynie termin, kiedy będziemy mieli go z głowy.
Ludzie sporo mogą wybaczyć – mowę nienawiści w mediach, nadużywanie władzy, wysługiwanie się obcym, ale skoku na kasę nie wybaczą nigdy.
Dlatego chorobę nie-dyplomatyczną lidera powinno się traktować z wyjątkową powagą. Kiedyś o podobnych przypadkach mawiano, że ktoś taki jest chory na rozumie i wysyłano pacjenta do psychiatryka, mieszczącego się w Warszawie przy kościele Jana Bożego. Co ciekawe, Jan Boży istnieje do dziś. Przy Bonifraterskiej! Rzut papachą od ambasady chińskiej, w której, jak dobrze poprosić, zawsze udzielą chętnym azylu.