Całkiem jakby odżyły czasy Urbana – to on był kreatorem medialnych szyderstw z księży, religii, Kościoła.
Po uwolnieniu za kaucją dwóch urzędniczek, pani Karoliny oraz pani Urszuli, a także księdza Michała, po lewej stronie polskiej barykady „Newsweek” (na swoim profilu na platformie X) zamieścił następujący komentarz: „Ks. Olszewski opuścił areszt. Na głowie brak śladów po koronie cierniowej”, z odnośnikiem do kpiarskiego tekstu Jakuba Korusa o zwolnieniu zatrzymanych w areszcie osób. A w tym tekście takie „kwiatki”: „Ksiądz od egzorcyzmowania wiernych salcesonem wychodzi na wolność, a prawicowe środowisko zaciera ręce. Koronę cierniową można będzie teraz pokazywać w telewizji, być może kamera uchwyci też stygmaty umęczonych prawicowych świętych”. Już pomijając kwestię używania fake’ów (jak sprawa mającego pomóc w wykpieniu postaci księdza „salcesonu”), sam sposób budowania ironizującej, szydzącej z elementów wiary narracji jest po prostu patologiczny.
Całkiem jakby odżyły czasy Urbana – to on był mistrzem w tej dziedzinie i kreatorem medialnych szyderstw z księży, religii, Kościoła. Przypominają się też czasy nam bliższe – okres po tragedii smoleńskiej. Wtedy to, po chwilowym narodowym współodczuwaniu bólu, uruchomiono przerażający przemysł pogardy i nienawiści, który natychmiast stan wspólnotowej żałoby rozbił na tysiące kawałków. Barbarzyńskie zachowania dziczy wówczas szokowały.
Zdawało się niemożliwe, że ktoś może sobie pozwolić w przestrzeni publicznej na takie zachowania – oddawanie moczu na znicze ustawione pod Pałacem Prezydenckim, krzyż ułożony z pustych butelek po piwie Lech itd. Wszystko – jeśli nie przy aplauzie, to przy przyzwoleniu ówczesnej władzy oraz służb. I ze wsparciem lewicowych mediów. Od tamtego czasu właściwie nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o metody zaprowadzania siłą systemu, w którym na sztandarach są „tolerancja”, „praworządność” i inne tego typu nic nieznaczące frazesy. A nawet, można rzec, metody owe udoskonalono…