Zmartwiłem się, że może premierowi zaszkodził żurek, którym ostatnio raczył się w opublikowanym w sieci filmiku. Na szczęście – nic podobnego. Oto premier zaczął wtorek od publikacji atakującego opozycję wpisu, który media III Rzeczypospolitej postanowiły rozpowszechnić niczym „Trybuna Ludu” komunikat po Plenum Komitetu Centralnego PZPR. Tusk napisał: „W Rosji oligarchowie użyli wielkich pieniędzy, by zdobyć władzę. W Polsce pisowcy użyli władzy, by zdobyć wielkie pieniądze. Jedni i drudzy dla dobra narodu oczywiście”. Cóż, pomijając ahistoryczność tego wpisu (w Rosji oligarchowie funkcjonują dzięki skrajnej lojalności wobec Kremla, który może zarządzać nimi jak pionkami, a w razie czego zamykać w łagrach lub sprawiać, że mają problemy z otwartymi oknami), to dość interesujące, że Tuskowi wszystko kojarzy się z Rosją. Że się na niej wzoruje, udowodnił, wysyłając najeźdźców na TVP, zupełnie tak jak zrobił Putin z niezależną telewizją NTV. Szczęśliwie jednak, tak jak nie ma w Polsce prawdziwych oligarchów, tak i Putina możemy mieć tylko kieszonkowego – choć grzmiącego
Kieszonkowy Putin
„Donald Tusk grzmi” – przeczytałem na portalu Onet.