Dzięki temu jesteśmy bezpieczni, a prowokacje Putina i Łukaszenki pokazują tylko, jak są bezsilni. Mnóstwo decyzji rządów POstkomuny, rozbrajających Polskę – jak likwidacja ponad 600 jednostek wojskowych, w znakomitej części na wschodzie kraju – i decyzji obecnie rządzących wzmacniających obronność Polski – jak odtwarzanie tych jednostek – dowodzi braku kompetencji do rządzenia pierwszych oraz kompetencji i odpowiedzialności drugich. Dziś dzięki wzmocnieniu wojska na wschodzie czy murowi na granicy z Białorusią możemy się czuć bezpieczni. I każdemu pewnie przychodzi na myśl ponure pytanie: A co by było, gdyby rządził Tusk? A co będzie, jeśli – nie daj Boże! – wygrają wybory? Pajacowanie Sterczewskiego z reklamówką czy Sikorskiego z propozycją zestrzeliwania śmigłowców to nic przy tym, co w istocie proponował rząd Tuska: ewentualną obronę kraju na linii Wisły. Nieodpowiedzialni, niemądrzy politycy wobec zagrożenia wojennego są tak samo groźni jak zdrajcy. A w wypadku liderów PO trudno orzec, kto jest kto – głupiec czy zdrajca?