Jakie to siły dają niekiedy dyskretnie znać? Pewien wątek jest stale pomijany w dyskusjach: prawda o tym, że jeśli człowiek nie ma oparcia w rodzinie, wszystko w jego życiu się chwieje. Brak stabilności powoduje, że odfruwa w sferę mgieł zamiast trzymać się rzeczywistości. Ma zachwianą tożsamość, żyje nie swoją, lecz cudzą opowieścią. Uwierzy we wszystko, byle wyrwać się z banalności własnej pozbawionej celu egzystencji. Bo jaki może być cel życia, jeśli nie ma się dzieci? Pustka, nicość, strach przed śmiercią nikogo nie oszczędzą. Dziecko zostało w dzisiejszej kulturze sprowadzone do nieestetycznych akcesoriów okresu niemowlęcego. Do pieluch, ślinienia się, żmudnego trudu karmienia. Dziecko zostało zohydzone tak, że setki tysięcy młodych i w średnim wieku ludzi nie potrafią myśleć nie tylko o ciągłości rodziny, ale i państwa. Sens istnienia obu staje się dla nich problematyczny, a z czasem wręcz obcy. Czy zatem coraz większe zasiłki dla małżeństw, rodzin mogą być faktycznym remedium? Jak odnowić motywację do posiadania dzieci, by zadbać także o ciągłość państwa?
Głębsza przyczyna podziału
Na to, by podział wśród Polaków był możliwie najgłębszy, pracują nie tylko siły wewnętrzne. Także, a może przede wszystkim – zewnętrzne.