Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Tomasz Teluk
16.09.2025 15:00

Europa – kontynent bez przyszłości. Tylko młodzi mogą to zmienić

Na tegorocznym Forum Ekonomicznym w Karpaczu trudno było znaleźć powody do optymizmu. Zniknęły tematy inwestycyjne w naszym regionie. Można było odnieść wrażenie, że jest coraz mniej przedstawicieli firm zagranicznych. Za to pojawiły się pawilony dotyczące obrony cywilnej. Paneliści narzekali na horrendalne ceny energii, katastrofę demograficzną, presję ze strony migracji, napięcia związane z wojną na Ukrainie. W kuluarach – dużo pretensji do rządu. Za brak wizji, słabą realizację zadań, małą siłę przebicia na arenie międzynarodowej. A przecież jeszcze kilka lat temu mieliśmy tyle powodów do optymizmu. Polska miała ambicje stać się liderem gospodarczym i militarnym Europy Środkowo-Wschodniej.

Jesteśmy krajem, który od ostatnich dwóch dekad rozwija się najszybciej – wzrost gospodarczy wynosi średnio 3,8 proc. PKB rocznie. Niedawno weszliśmy do elitarnego grona 20 najbardziej rozwiniętych gospodarek świata za wyniki z 2023 r. Gdybyśmy zrealizowali ambitne plany strategiczne, takie jak CPK czy budowę elektrowni jądrowych, moglibyśmy ze spokojem myśleć o przyszłości.

Cisza przed burzą

Jednak sen z powiek spędzają nam przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa. Wojna na Ukrainie oraz imperialne ambicje Kremla są sygnałem alarmowym dla Polski. Władimir Putin wyznaczył swoje cele strategiczne – wycofanie wojsk NATO z regionu, odzyskanie ziem utraconych po rozpadzie ZSRS i uczynienie Trójmorza swoją strefą wpływów. Nie ma tygodnia, abyśmy nie byli informowani o naruszeniu naszej przestrzeni powietrznej. Okazuje się, że budowana z mozołem obrona przeciwrakietowa nie uwzględnia jednego z najważniejszych współczesnych elementów pola walki – zagrożenia dronowego. Brakuje mobilizacji społeczeństwa w zakresie przeszkolenia wojskowego – partie polityczne boją się poruszania tego tematu w trosce o słupki poparcia. Kuleje obrona cywilna. Cóż z tego, że każdy będzie miał spakowany plecak ewakuacyjny, kiedy nie wiadomo, gdzie ma się schować. Jeśli porówna się nasz kraj z zawsze gotową na wszystko Finlandią, można wpaść we frustrację. 

Dlatego niezbędna jest także zmiana strategii na tym najwyższym szczeblu – europejskim. Jeśli Unia Europejska skupi się na ratowaniu klimatu za wszelką cenę, zniszczy w końcu swoją energetykę i przemysł. To widać już po masowych zwolnieniach firm, które tracą pozycję na rzecz chińskiej konkurencji. Jeśli priorytetowe są dla Brukseli kwestie różnorodności oraz inkluzywności, nie należy się dziwić, że mamy katastrofę demograficzną i społeczeństwa bez dzieci z jednej strony, a z drugiej – napór migrantów ze wszystkich stron świata. Niewątpliwie w którymś momencie musi dojść do przesilenia.

Lecą czarne łabędzie 

Skończyły się spokojne, stabilne lata, gdy mieszkańcy żyli od wakacji do wakacji. Mamy za sobą pandemię, trwa wojna, nadciąga kolejna technologiczna rewolucja za sprawą AI. Tutaj też Chiny i Stany Zjednoczone uciekły Europie. Stary Kontynent skupił się tradycyjnie na regulacjach (AI Act), więc inwestorzy oraz innowacyjne firmy wolą USA czy Azję Południowo-Wschodnią, aby eksperymentować z generatywną sztuczną inteligencją. Niemniej automatyzacja takich sektorów jak obsługa klienta, marketing czy sprzedaż może powodować – i już to czyni – duże perturbacje na rynku pracy. Wiele branż zostanie zmienionych przez zastosowanie AI. W innych – choć z pewnością prognozy są przeszacowane – nastąpi rewolucja. Nasz kraj znajduje się na jednym z ostatnich miejsc pod względem wdrażania innowacji opartych na tych nowych rozwiązaniach. To wpływa na konkurencyjność rodzimych przedsiębiorstw. 

Jednak największym zagrożeniem dla takich krajów jak Polska jest polityka energetyczna bazująca na dogmacie walki z globalnym ociepleniem i zmianami klimatu. Ów trend zmusił nasz kraj do porzucenia taniego, lokalnego surowca energetycznego, jakim jest węgiel, zapewniającego bezpieczeństwo państwa, dla niepewnych, niewydajnych, drogich oraz importowanych zielonych technologii. Jeśli chodzi o państwa Europy Środkowo-Wschodniej, to transformacja energetyczna regionu idzie powoli i topornie. Według raportu SGH Polska zwiększyła udział OZE w swoim miksie energetycznym z 0,8 proc. do kilkunastu procent. Jeszcze gorzej radzą sobie Czesi, gdzie udział energii ze źródeł odnawialnych nie przekroczył 10 proc. 

Niestabilne i coraz wyższe ceny energii powodują, że region staje się coraz mniej konkurencyjny pod względem inwestycyjnym. Rosną także podatki i koszty pracy. Wojna na Ukrainie powoduje, że inwestorzy nie kwapią się inwestować w państwach, które lada moment mogą być wciągnięte w konflikt militarny. Spadek skumulowanych nadzwyczajnych stóp zwrotu jest już o 1 pkt proc. większy niż podczas pandemii COVID-19. Kapitał boi się bardziej wojny niż zarazy. Dzieje się to w momencie, gdy takie kraje jak Polska mogłyby bardzo skorzystać na kolejnym, bardzo wyraźnym megatrendzie – deglobalizacji. Deglobalizacja – wskutek protekcjonizmu mocarstw, wojen handlowych, obaw o przerwanie łańcuchów dostaw – powoduje przenoszenie aktywności gospodarczych z dalekich zakątków świata do swoich sąsiadów jako zabezpieczenie przed niepewnym jutrem. Tylko od kwestii pokoju zależy, czy Trójmorze będzie beneficjentem tego trendu. 

Po pierwsze – bezpieczeństwo 

Europa Środkowo-Wschodnia, jako wschodnia granica UE i obszar graniczący z Rosją, zapłaci też najwięcej za zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone wystawiły Staremu Kontynentowi słony rachunek za powojenny parasol ochronny ostatniego półwiecza. W tym czasie UE nie odrobiła lekcji. Rozbroiła się, kupowała od Kremla gaz i ropę naftową, przez co Moskwa mogła się przygotować do kolejnej wojny. Unia nie wydawała uzgodnionych kwot na modernizację swoich armii. Teraz natomiast dziwi się, że sama będzie musiała udźwignąć ów ciężar.  
Już dziś Litwa, Łotwa, Estonia wydają grubo ponad 6 proc. PKB na bezpieczeństwo narodowe, czyli dwukrotnie więcej niż średnia w regionie. W Polsce było to 4,4 proc., a w tym roku będzie 4,7 proc. PKB. Wyzwaniami są nie tylko sprzęt i obrona przeciwlotnicza, ale także zapasy amunicji oraz zdolność do jej ciągłego wytwarzania. Wszystko wskazuje na to, że Władimir Putin – nie potrafiąc konkurować z resztą cywilizowanego świata – postanowił go zniszczyć. Ale determinacja Ukrainy i to, w jakim stopniu postawiła się dyktatorowi, podpowiadają, że jego chore ambicje można zatrzymać. 

Aby zrobić to skutecznie, ktoś musi bronić ojczyzny. Tymczasem Stary Kontynent znajduje się w największym kryzysie demograficznym w historii. Dzietność kobiet w Europie jest najniższa na świecie. Jednocześnie do państw UE ściągają imigranci z obcych kulturowo krajów, osłabiając tkankę społeczną. Na szczęście w Europie Środkowo-Wschodniej pozostaje ona wciąż stosunkowo jednorodna. Dzietność jest równie dramatycznie słaba, ale przynajmniej będzie miał kto chwycić za broń. Martwi pogarszająca się kondycja psychiczna młodych ludzi. Wśród przyczyn są rozpad tradycyjnej rodziny, media społecznościowe i konsumpcjonizm, powodujący, że młodzież bardziej dba o modne ciuchy niż o tężyznę fizyczną. Jednak w zdrowej części społeczeństwa pojawia się moda na odpowiedzialne życie. Natomiast, jak wynika z badań, potomstwa unikają przeważnie ludzie o lewicowych poglądach. 

Bez dwóch zdań wpłynie to na przyszłość. Nowe pokolenia będą coraz bardziej konserwatywne i będą wybierać polityków o podobnych poglądach. To może oznaczać, że odsunięcie szkodliwych, liberalnych elit jest coraz bliżej.