Świat parszywieje. Psuje się od głowy i od kieszeni. Lud bierze wzory z elity, a ta na powrót od zmanipulowanego przez siebie ludu. Zapewne niedługo słowo fair play zostanie wycofane nawet ze słownika Wyrazów Bardzo Obcych. Nie ma już przecież twórców tego pojęcia: Anglików – białych, heteroseksualnych dżentelmenów z rodowodem sięgającym Wilhelma Zdobywcy. „I dobrze!” – dodaję pośpiesznie, by nie podpaść sygnalistom Bodnara tropiącym „mowę nienawiści”. Upichcono już ustawę i przegłosowano. Nadzieja w prezydencie, że nie podpisze, ale jak liczą w koalicji, co się odwlecze, to Rafałek upiecze! I będziemy mieli cenzurę lepszą niż za komuny, bo wtedy można było, nawet publicznie, żartować sobie ze wszystkiego poza Partią i Związkiem Radzieckim. Wkrótce za żart z tęczowych pójdzie się do pierdla. Miejmy nadzieję, że z możliwością dowolnego wyboru własnej płci. Z mową nienawiści jest jak z flądrą. Ma tylko jedną stronę – lewą. Prawa leży w mule i dobrze jej tak. Nie ulega wątpliwości, że jest bardzo potrzebna naszej juncie 13 grudnia, bo zgnojenie opozycji tradycyjnymi metodami nie przynosi zadowalających wyników. W tradycyjnych procesach trzeba dowodów, zeznań, dokumentów, a w oskarżeniu o mowę nienawiści liczy się tylko zeznanie strony, która z góry ma rację. Teraz można co najwyżej nękać. Na przykład Macierewiczowi odebrano prawo jazdy i teraz żaden egzaminator nie pozwoli mu zdać powtórnie egzaminu. Lecz pogoda na świecie się zmienia. Ściganie mowy nienawiści w USA przegrywa z wolnością słowa. Obawiam się jednak, że ani Musk, ani Vance, ani Donald Duży za nas tego nie załatwią. Jeśli w połowie narodu nie pojawi się spóźniona refleksja: „Co myśmy najlepszego zrobili, uwalając referendum?”. Czy wcześniej musi do domu zapukać banda nachodźców? Owszem, widać niepewność władzy, ale nie wiadomo, czy blitzkrieg Tuska i Bodnara wyhamowuje, czy też nabiera energii przed kolejnym skokiem na Polskę?
Brudna gra paskudnych ludzi
Z mową nienawiści jest jak z flądrą. Ma tylko jedną stronę – lewą. Prawa leży w mule i dobrze jej tak.