Lipcową nocą w 1981 r. bracia Stefan, Arkadiusz i Andrzej Melakowie postawili na Powązkach Wojskowych ważący kilka ton pomnik Ofiar Katyńskich. To był pierwszy pomnik w Polsce upamiętniający oficerów zabitych przez NKWD.
Historia wykonania u różnych rzemieślników i przewiezienia elementów pomnika samochodami MPO mogłaby posłużyć za scenariusz filmu sensacyjnego. Pomnik, po interwencji ambasady sowieckiej, po kilku godzinach został usunięty przez tzw. nieznanych sprawców. W szóstą rocznicę tragedii smoleńskiej, też w nocy, przed Urzędem m.st. Warszawa, Andrzej Melak z grupą znajomych postawił głaz z tablicą upamiętniającą prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Zaskoczenia nie ukrywała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która w wywiadzie udzielonym znajomej dziennikarce użalała się, że pomnik jest nielegalny i że Lech Kaczyński jest do siebie w ogóle niepodobny, a sam pomnik określiła jako „nieładny”. Miejmy nadzieję, że pani prezydent swoimi frustracjami nie podzieli się z pracownikami ambasady rosyjskiej i nieznani sprawcy którejś nocy nie zdemontują pomnika. Stefan Melak, gdzieś w niebie, zapewne myśli sobie, że historia kołem się toczy.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Ryszard Kapuściński