KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Pamięć i zobowiązanie

Pamięć o Wyklętych to nie tylko działania IPN. To przede wszystkim owoc społecznych inicjatyw. To tryumf społeczeństwa obywatelskiego.

Pamięć o Wyklętych to nie tylko działania IPN. To przede wszystkim owoc społecznych inicjatyw. To tryumf społeczeństwa obywatelskiego.

Przeczuwając swoją śmierć, Witold Borucki „Babinicz”, ostatni komendant XVI Okręgu NZW „Orzeł” (Mazowsze Północ), pisał raporty adresowane do władz przyszłej niepodległej Polski. Pewnie nie sądził, że jego apel będzie realizowany dopiero po 60 latach. W dokumencie datowanym na 20 lipca 1948 r. czytamy: „Do Administracji Przyszłej Nowej Polski: Mając tak poważną odpowiedzialność za teren i żołnierzy, patrząc na wszystko trzeźwo, obserwując wszelkie postępy komuny, prosiłbym na wypadek zlikwidowania nas mieć uważanie dla tych ludzi, którzy zostali pokrzywdzeni przez komunistów, oraz pewne względy tym, którzy otrzymali zaświadczenia organizacyjne i pracowali dla dobra Polski w Podziemiu”. W raporcie z 13 kwietnia 1949 r. apelował: „Ze swej strony proszę o pamięć macierzystą dla Tych, co w imieniu naszych Sił za granicą walczyli tu, nie szczędząc życia”. Cztery miesiące po napisaniu tego raportu „Babinicz” zginął z rąk komunistów, mając zaledwie 25 lat. Jego słowa to oskarżenie III RP. Nie trzeba nikogo przekonywać, że po roku 1989 „Administracja Nowej Przyszłej Polski” nie realizowała jego testamentu. O „pamięć macierzystą dla Tych, co nie szczędzili życia” nie zadbały instytucje państwa, lecz upomnieli się zwykli ludzie: nieliczni historycy, młodzi pasjonaci z Ligi Republikańskiej, Fundacja „Pamiętamy”, środowiska pielęgnujące idee narodowe, poszczególni pisarze, publicyści, kilkoro filmowców. Z czasem powstał IPN, a wkrótce dało o sobie znać pospolite ruszenie kibiców, grup rekonstrukcyjnych, niezależnych mediów i młodych narodowców z Marszu Niepodległości. Przywracaniu pamięci o Wyklętych towarzyszy wściekły opór postkomunistycznych elit, które Andrzej Waśko celnie nazwał „subkulturą »Gazety Wyborczej«”. Trudno się dziwić. Przyznanie się do zbrodni dokonywanych przez środowisko rodziców nie jest ani łatwe, ani przyjemne, a już na pewno nie jest opłacalne. Koalicja resortowych dzieci ulokowana w decyzyjnych miejscach III RP uznała za „ludzi honoru” Kiszczaka, Jaruzelskiego i Baumana, oprawców Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia. Prawda o Wyklętych, ukazanie skali zbrojnego oporu, towarzyszącego mu poparcia społecznego, ale też rozmiarów terroru i ogromu ofiar żołnierzy i ludności cywilnej – przywraca właściwą miarę rzeczy. Pokazuje, czym była sowiecka okupacja, i wywraca forsowaną przez subkulturę Wyborczej soft narrację o PRL. Fala popularności Niezłomnych narasta z każdym rokiem i jest już nie do zatrzymania. Wysyp publikacji, programów, filmów dokumentalnych, poszukiwania miejsc pochówków i stawianie pomników to oczywiście owoc działań IPN, ale nie tylko. W skali masowej to przede wszystkim tryumf społeczeństwa obywatelskiego. Bez oddolnych inicjatyw, bez społecznego zaangażowania owa „pamięć macierzysta”, o którą prosi „Babinicz”, nie byłaby możliwa. W ślad za społecznymi inicjatywami, koncertami, biegami i apelami poległych potrzebne są konkretne działania instytucjonalne. Należy niezwłocznie:

1. odszukać żyjących „wyklętych”, otoczyć opieką, zadbać o godne warunki oraz zwrócić im i rodzinom zagrabione mienie;

2. zdekomunizować przestrzeń publiczną, usuwając pomniki utrwalaczy władzy ludowej;

3. odebrać odznaczenia i świadczenia oprawcom;

4. kontynuować badania na szeroką skalę, energicznie, prowadzić ekshumacje, identyfikacje, upamiętniając miejsca kaźni i pochówku;

5. wiedzę o Wyklętych wprowadzić do programów nauczania, uzupełniając kanon lektur np. o „Pamiętnik »Uskoka«”;

6. przez narodowe instytucje kultury inspirować i finansować dzieła pokazujące prawdę o losach Wyklętych.

Nie zapominajmy, że apel „Babinicza”, bohaterskiego komendanta NZW, o pamięć, względy dla tych, co „nie szczędzili życia, i uważanie dla tych ludzi, którzy zostali pokrzywdzeni przez komunistów”, ma konkretnego adresata. Jest nim „Administracja Przyszłej Nowej Polski”. Wypełnienie tego moralnego zobowiązania będzie odpowiedzią, na ile Polska, w której żyjemy, jest wolna i Nowa.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

Jan Pospieszalski
Wczytuję ocenę...