Zdumienie opinii publicznej w Polsce, jak i w Europie budzi fakt, że Polaków potraktowano surowiej niż Węgrów. Wobec nich nie uruchomiono żadnych procedur, a nam „będą się przypatrywali”. Jest dla mnie oczywiste: Warszawa nie naruszyła żadnych norm demokratycznych, tak jak wcześniej nie naruszył ich Budapeszt. Ale Polska dla Niemiec jest dużo ważniejszą kolonią niż były Węgry.
Polacy w wyniku nierównoprawności stosunków zasilali niemiecką gospodarkę kilkudziesięcioma miliardami złotych rocznie. Nasze wsparcie dla ich polityki powodowało, że w europejskim duecie niemiecko-francuskim Paryż był jedynie biedną ciotką, a Włochy się nie liczyły. Teraz Niemcy schodzą do poziomu państwa silnego, ale nie całkowicie dominującego w UE. Trudno się dziwić, że chcą w tej sytuacji bronić w Polsce „norm unijnych”. Nie należy się łudzić, że jakiekolwiek ustępstwa ze strony Polski w kwestii Trybunału Konstytucyjnego zmienią ich nastawienie. Nie o Trybunał tu chodzi, tylko o wielką władzę i pieniądze. Może warto więc porozmawiać z nimi jak czekista z czekistą. Ile musicie tu ukraść, by uznać, że w Polsce jest demokracja? Jeżeli połowę mniej, to już będzie kompromis.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz