Pon się boją we wsi ruchu
Te słowa Czepca z pierwszej sceny „Wesela” Wyspiańskiego przypominają się, gdy obserwuje się rozpaczliwe działania obecnego obozu władzy, aby nie dopuścić do rządzenia przez PiS.
Oczywiście nie chcą zadbać o losy swojego kraju, a jedynie trwać przy władzy. To jest właśnie kwintesencja odchodzącej ekipy rządzącej. Traktowali powierzoną im władzę jak sukno do rozdarcia i zostawiają nam Rzeczpospolitą w stanie strukturalnej niemożności rozwiązywania kluczowych problemów. Ile ich jest, nie trzeba chyba już wymieniać, widać to jak na dłoni, że wspomnę tylko sprawę polskiego górnictwa i bezpieczeństwa energetycznego.
Tylko rządy samodzielne
Prezes PiS-u Jarosław Kaczyński podkreśla w tych dniach, że najistotniejsze jest, aby zwycięstwo obozu Zjednoczonej Prawicy było na tyle znaczące, aby przyniosło możliwość samodzielnych rządów. Nie da się wyczyścić tej stajni Augiasza po ośmiu latach rządów PO-PSL bez silnej większości parlamentarnej. Polska potrzebuje przeprowadzenia spójnej strategii działań. Jest to możliwe przy skonsolidowanej władzy centralnej. Dlatego też prezes Kaczyński zaznacza, że przyszły rząd PiS-u miałby też ważny dodatkowy atut: harmonijną, bezkonfliktową współpracę z prezydentem Andrzejem Dudą. Jednak bezcenną zaletą PiS-u jest właśnie to, o czym mówi Wyspiański, że ludziom zgromadzonym przez to środowisko polityczne „chce się chcieć”, mają zapał i pasję do dobrych zmian, a władza dla nich jest tylko niezbędnym narzędziem do ich realizacji. Nie ma tu mowy o posiadaniu władzy dla samej władzy, jak to jest w obecnym obozie rządzącym. W telewizyjnej debacie Kopacz–Szydło istotne jest, aby kandydatka na premiera rządu PiS-u dotarła z prostym przekazem – przekazem nadziei. Szczególnie do tych wyborców niezdecydowanych, że właśnie jej ekipie, jej drużynie „chce się chcieć”.
Ludzie zirytowani rządami PO-PSL
Nie jest to opinia gołosłowna. Coraz więcej osób, które w ostatnich wyborach poparły dzisiejszy obóz władzy lub lewicę, jest na tyle zirytowanych i rozczarowanych miałkością ich rządzenia, a teraz trwania, że mimo pewnych obaw są skłonne zagłosować na PiS. Dostrzegają w tym ugrupowaniu nie tylko normalność i rozsądek, które są atutem przy sprawowaniu władzy, ale też szansę na wyjaśnienie i rozliczenie afer, które zamieniają Polskę w kraj jednej sitwy i moralnej ruiny. To ludzie i program mówią najwięcej o zamiarach PiS-u. Co można powiedzieć o kandydatach startujących z tej listy? Wiedzą, że mają do wykonania misję naprawy kraju, bycia reprezentantem tej części społeczeństwa, które chce, aby w naszym kraju było normalnie. Którzy chcą, aby nie dominowały układy, wyzysk, niesprawiedliwość, abnegacja, służalczość i sprzedajność, które obecnie królują pod pozorem tolerancji i europejskości. Jesteśmy karmieni przez obóz rządzący fałszywymi wartościami, pozorami sukcesu, pomyślności i bezpieczeństwa. Ta rozbieżność między oficjalną wersją naszej sytuacji a rzeczywistością i irytacją społeczeństwa na ten fałsz przypomina czasy przełomu, głosowania z 4 czerwca 1989 r. Stąd tak duże i wyraziste poparcie dla PiS-u i rodzaj ożywienia oraz nadziei, który można zaobserwować w społeczeństwie. Oczywiście ludzie są na tyle sceptyczni i rozgoryczeni po 26 latach tzw. transformacji, że ich podejście do polityki odznacza się dystansem, ale mimo wszystko wierzą, że przyszłość może być lepsza.
Cały tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"