Arogancja władzy
Obecna koalicja tworzy typowy rząd reaktywny. Oni nawet władzy nie sprawują, bo to wymaga jakiejś aktywności, oni po prostu władzę dzierżą i czerpią z niej profity.
3 października 1980 r. – mało komu dziś ta data coś mówi. Chcę jednak do niej się odwołać nie tylko ze względów historycznych. Przypomnę zatem, o co chodziło, korzystając ze strony internetowej ZR Gdańskiego NSZZ „Solidarność”: „W południe syreny fabryczne oznajmiają początek powszechnego strajku ostrzegawczego w większości miast Polski. Strajk wywołało niedotrzymywanie przez stronę rządową zobowiązań wynikających z porozumień zawartych w sierpniu i na początku września 1980 r., dotyczących swobody organizowania NSZZ »S«, podwyżek płac oraz dostępu Związku do środków masowego przekazu, m.in. uchwała Rady Ministrów z 6 września 1980 r., dotycząca postrajkowych podwyżek płac będących skutkiem porozumienia z MKS z 31 sierpnia 1980 r. nie została uzgodniona z NSZZ »Solidarność« i była sprzeczna z zawartym porozumieniem.
Między godz. 12 a 13 przerwana zostaje praca w zakładach wytypowanych przez Międzyzakładowe Komitety Założycielskie NSZZ »Solidarność«. Tam, gdzie strajk ma zasięg powszechny, m.in. w Gdańsku, Wrocławiu, Elblągu, Bydgoszczy, Bytomiu i Wałbrzychu – nie strajkują tylko fabryki pracujące w ruchu ciągłym i służby publiczne. W innych regionach stanęły wyznaczone zakłady pracy. Pozostałe wyrażały solidarność przez wywieszenie biało-czerwonych flag i transparentów, ustawienie pikiet strajkowych przed bramami, uruchamianie sygnałów alarmowych, zakładanie biało-czerwonych opasek. Do akcji dołączyły przedsiębiorstwa, w których jeszcze nie powstały nowe organizacje związkowe. Strajk wykazał, że pomimo prób dezinformacji i zastraszania w wielu regionach, świat pracy udzielił poparcia Związkowi”.
Porozumienia bez gwarancji
Tamte wydarzenia jako żywo przypominają ostatni protest górniczy. Zarówno wtedy, jak i dziś rządzący próbowali oszukać strajkujące załogi, nie zważając na podpisane porozumienia. Warto o tym przypomnieć nie tylko z powodu 35. rocznicy tamtych wydarzeń, lecz przede wszystkim dlatego, że jest to doświadczenie związkowców, z którego potrafili wyciągnąć wnioski. Podpisanie porozumienia nie gwarantuje jego realizacji, dlatego związkowcy patrzą rządzącym na ręce. Ci ostatni jednak nie zauważyli tego spojrzenia, większym zaufaniem darząc propagandowe sztuczki niż realny świat. Właśnie dlatego tak boleśnie przyszło im się z tym światem zetknąć.
Jednak protest górniczy niesie ze sobą jeszcze jedno przesłanie. Czy tak ochoczo składane przez rząd PO-PSL deklaracje, dotyczące podwyżek wynagrodzeń dla pielęgniarek czy służb mundurowych, będą rzeczywiście realizowane? Czy gdyby pozwolić im dalej rządzić, nie okaże się, że obiecanych podwyżek nie da się wprowadzić, bo budżet, bo Unia, bo coś tam jeszcze? Czy władza, która już oszukała jedną grupę zawodową, może liczyć na nasze zaufanie?
Po raz kolejny daje się zauważyć, że ta koalicja nie ma żadnego pomysłu na Polskę. Nie wiedzą np., czy polską energetykę oprzeć na węglu, atomie czy odnawialnych źródłach energii. Zamiast tego prezentują nam bełkotliwe komunikaty na temat polskiego programu atomowego (o ile takowy rzeczywiście istnieje), a tylko jedno jest pewne – że znaleźli przy tej okazji zatrudnienie i wysokie zarobki kolejni kolesie z obozu władzy.
Wielkie żerowanie
Obecna koalicja tworzy typowy rząd reaktywny. Oni nawet władzy nie sprawują, bo to wymaga jakiejś aktywności. Oni po prostu władzę dzierżą i czerpią z niej profity. Od czasu do czasu wstrząsa obozem rządzącym afera, wtedy określa on dość odległy termin jej wyjaśnienia, po czym go nie dotrzymuje. Trudno doprosić się od rządu informacji, czy rozwiązano wszystkie problemy powstałe w związku z budową autostrad, tzn. czy wszystkim oszukanym polskim podwykonawcom wypłacono zaległe wynagrodzenia, jak zrekompensowano polskim pracownikom i przedsiębiorcom straty powstałe na skutek działania (a w zasadzie jego braku) urzędników państwowych zawierających umowy z szemranymi firmami. Czy możemy mieć zaufanie do państwa rządzonego przez takich ludzi?
Nie rozwiązując żadnych społecznych problemów, z bezrobociem walcząc za pomocą statystyki, z niskimi płacami za pomocą średniej krajowej, z likwidacją połączeń kolejowych za pomocą obrazków z pendolino – zaklinają rzeczywistość.
Czy oni faktycznie wierzą, że problemy społeczne dało się rozwiązać za pomocą stawiania flamastrem ptaszków na tablicy? Przecież gdyby były rzeczywiście rozwiązane, to my, obywatele, wiedzielibyśmy o tym jako pierwsi. Tymczasem rząd próbuje nas o tym przekonać czy raczej wmówić nam, że owe problemy zniknęły.
Tej nachalnej propagandy nie da się już dalej słuchać i oglądać. Należy zatem skorzystać z dorobku NSZZ „Solidarność” i tak jak przed trzydziestu pięciu laty ogłosić strajk powszechny. Dziś powinien on przybrać charakter strajku czynnego, polegającego na masowym uczestnictwie w wyborach 25 października i niegłosowaniu na oszustów.
Uderzenie w prestiż państwa
Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o dwóch zdarzeniach ze świata polskiej polityki.
Pierwsze z nich dotyczy pani premier, która znowu zwraca się do Jarosława Kaczyńskiego – „Porozmawiaj ze mną!”. Nie wiem, czy państwo to zauważyli, ale taki apel często wygłasza na peronie przed kolejnym wyjazdowym posiedzeniem sztabu wyborczego zwanego rządem dla zmylenia przeciwników politycznych. Moim zdaniem oznacza to jedno – Ewa Kopacz nie ma z kim porozmawiać w pociągu. Jej towarzysze podróży są aż tak nudni, że musi zaczepiać Bogu ducha winnych pasażerów. Czy aż tak tęskni za interesującą rozmową w trakcie kilkugodzinnych jazd pociągami? Przecież przez wiele lat aktywności politycznej nigdy nie podejmowała działań, by pozwolić opozycji chociażby się wypowiedzieć. Dziś deklaruje, że zmieniła zdanie i rozmawiać będzie. Ja jednak w szczere intencje polityków PO nie wierzę, zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej.
Drugie wydarzenie jest dla mnie tyleż zaskakujące, co bulwersujące. Chodzi o udział dwóch byłych prezydentów RP w kampanii reklamowej firmy, której nazwa kojarzy mi się nie tyle ze światem polityki, ile półświatkiem PRL‑u. Trudno nawet dawać do tego jakiś komentarz oceniający postawę tych panów, bo żaden nie nadaje się do publikacji. Można tylko żałować, że kiedyś urząd Prezydenta RP piastowali ludzie, dla których nie kojarzy się on z godnością państwa i majestatem Rzeczypospolitej. Pocieszające jest tylko to, że są to już byli prezydenci.