Widmo krąży po Europie. Widmo imigrantów. Ta parafraza powiedzenia Marksa jest na czasie, gdy w dwóch krajach członkowskich UE (Włochy i Grecja) dochodzi do rozruchów w związku z niechcianymi przybyszami, w kolejnym płoną ośrodki dla azylantów (Niemcy), a w kraju kandydującym do UE ogłasza się na sporej części terytorium stan wyjątkowy (Macedonia). Po miesiącach czekania Londyn i Paryż wreszcie dogadały się w sprawie zablokowania dla imigrantów kanału La Manche, zwanego również Angielskim. Za chwilę odbędzie się w kwestii zalewu niepożądanych gości szczyt Merkel-Hollande, którego wyniki będą zapewne obowiązujące dla całej Unii – to też już pewna, choć kontrowersyjna tradycja. Od wielu miesięcy widać, że Europa kompletnie nie radzi sobie z problemem inwazji imigrantów. Nawet najsilniejsze państwa wykazują tu słabość i brak wizji. Bruksela też jest bezradna: Unia ograniczyła się jedynie do przerzucenia kosztów związanych z imigracją na biedniejsze kraje, jak np. Polska. W tym kontekście zgoda premier Kopacz na przyjęcie tysięcy „gości” do naszego kraju jest dużym błędem politycznym z poważnymi konsekwencjami ekonomicznymi.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Ryszard Czarnecki