W stolicy nie dzieje się nic
W Warszawie kampania przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi jest wyjątkowo niemrawa.
Okazuje się jednak, że wystarczy oddalić się od Warszawy, a temperatura kampanii rośnie. W moim rodzinnym Wrocławiu – chociaż wszyscy są tu przekonani o kolejnym triumfie Rafała Dutkiewicza – nie brak wyborczych spotkań, plakatów, billboardów. Różne komitety próbują rywalizować z „Pathfinderem” (jak od nazwy samochodu, który rozbił, jest teraz nazywany Dutkiewicz), co przekłada się na ostrą dyskusję w internecie i lokalnych mediach. Dlaczego podobnie nie dzieje się w stolicy? W Warszawie przeciwnicy obecnego układu zdają się pozbawieni werwy. Z drugiej zaś strony – nie widać wielkiego zaangażowania ze strony obywateli. Warszawiacy żyją w metropolii pełnej problemów – ale sprawy publiczne ich nie interesują. A przecież bez debaty o jakości władzy nie może być dobrej władzy. Także samorządowej.