Skok fiskusa na depozyty
Senat, w ślad za izbą niższą, przegłosował nowelizację ustawy o finansach publicznych, która przewiduje, że minister finansów będzie mógł swobodnie korzystać ze środków przyjętych do depozytu
Czy to znaczy, że minister Szczurek obawia się problemów ze sprzedażą polskich obligacji na rynkach finansowych i szykuje sobie zawczasu tanią alternatywę? Wiele na to wskazuje. Zwłaszcza determinacja, z jaką zmiany są procedowane, bez zwrócenia uwagi na miażdżącą krytykę konstytucjonalistów, obawy przynajmniej części sądów, a nawet negatywne opinie Rządowego Centrum Legislacji. Urzędnicy resortu finansów, najwyraźniej czując mocne polityczne wsparcie, z pewnością siebie, graniczącą z arogancją, prą do przodu.
Sprawa jest precedensowa, ponieważ rządzący do tej pory nie ważyli się wprowadzać podobnych systemowych rozwiązań i w taki sposób wyciągać rąk po prywatne pieniądze. A przecież depozytów składanych przez interesantów w sądach żadną miarą pod definicję środków publicznych podciągnąć się nie da. Stąd już tylko krok na przykład do czasowego odebrania nam prawa do dysponowania naszymi oszczędnościami, odłożonymi na lokatach w tym czy innym, kontrolowanym przez państwo banku. Wszak wyobraźnia fiskusa nie raz już wielu potrafiła zaskoczyć. Tym bardziej szkoda, że sprawa umyka uwadze opinii publicznej.
Prawo własności nie jest oczywiście prawem absolutnym, ale jego ograniczenie wymaga spełnienia warunków określonych w Konstytucji. Jednym z nich jest niezbędność wprowadzenia takiego ograniczenia, czyli jego konieczność z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego i innych podobnie istotnych wartości, wskazanych w art. 31 ust. 3 Konstytucji. Okazuje się więc, że dla rządu większą wartością od własności prywatnej jest możliwość dalszego, swobodnego zadłużania Polski. A to już wniosek bardzo niebezpieczny.
Zmiany przewidziane w nowelizacji przyniosą też wiele pomniejszych mankamentów, uciążliwości i po prostu strat. Ryzyko niższego oprocentowania depozytów, spodziewane utrudnienia oraz opóźnienia w i tak kulejącym funkcjonowaniu sądów, utrata wypracowywanych przez lata zaawansowanych rozwiązań księgowych, technologicznych i organizacyjnych, jak wpłatomaty czy zewnętrzna obsługa kasowa. To wszystko już wkrótce stanie się efektem odgórnej budowy przez rząd monopolistycznej pozycji państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego na opisanym obszarze. Z tej perspektywy, jak podszyte kpiną brzmią słowa z ministerialnej odpowiedzi dla RCL, mówiące, że „Skarb Państwa również będzie dbał o zachowanie rzeczy w stanie niepogorszonym”.
Niestety, wygląda na to, że rząd, zamiast poważnie reformować finanse publiczne, ograniczać wydatki, tam, gdzie to możliwe, porządkować je, szukać dodatkowych źródeł dochodu w zasobnych kieszeniach ukrywających swoje zyski zagranicznych korporacji, woli łamać kolejne, respektowane dotąd przez wszystkich pryncypia. Zamiast podejmować trudne, ale potrzebne decyzje, woli iść na łatwiznę i wprowadzać doraźne rozwiązania, psując przy tym mechanizm rynku i niwecząc dobrze funkcjonujące efekty jego działania. Ministrze Szczurek, niech Pan nie idzie tą drogą!