Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę

Nagroda Sikorskiego

Koncepcja ustanowienia wielkiej i cennej nagrody Solidarności przyznawanej przez ministra Radosława Sikorskiego jest i komiczna, i absurdalna.

Koncepcja ustanowienia wielkiej i cennej nagrody Solidarności przyznawanej przez ministra Radosława Sikorskiego jest i komiczna, i absurdalna. Stosunek tego rządu do solidarności jako wartości, do NSZZ „Solidarność” i wreszcie do ludzi Solidarności, czyli setek tysięcy Polaków, którzy działali w podziemnej Solidarności, jest obojętny, jeśli nie lekceważący czy nawet pogardliwy. Okoliczności, w których pojawiła się idea tej nagrody, sugerują, że jej celem może być narzucenie i wyeksportowanie „jedynie słusznej” opowieści o roli Solidarności w polskiej i europejskiej historii. A wszystko to zaplanowano na rok kanonizacji bł. Jana Pawła II. Pamięć o Ojcu Świętym to także pamięć o Jego homiliach, w których budził i wzmacniał postawy solidarności Polaków w walce z PRL em, komunizmem i dominacją ZSRS. Taką prawdę o św. Janie Pawle II powinniśmy opowiadać także za granicą. Być może minister Sikorski uznał to za groźne dla „jedynie” słusznej narracji i stąd pomysł ustanowienia nagrody, o której laureacie to on będzie decydował, bez zbędnych konsultacji z szefem „S” Piotrem Dudą. To zabawna i kosztowna walka o symboliczną władzę rządu nad naszą pamięcią o „S”.