Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama

Święto demosu

Rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 r. powinniśmy świętować jako dzień triumfu demosu i demokracji, bowiem polskie społeczeństwo pokazało wtedy, że jest mądrzejsze od swoich solidarnościowych elit. Rodacy zachowali się genialnie. Dostali prawo do wybrani

Rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 r. powinniśmy świętować jako dzień triumfu demosu i demokracji, bowiem polskie społeczeństwo pokazało wtedy, że jest mądrzejsze od swoich solidarnościowych elit. Rodacy zachowali się genialnie. Dostali prawo do wybrania w pierwszej turze 35 proc. posłów na Sejm. Na tym etapie, aby otrzymać mandat poselski, trzeba było uzyskać ponad 50 proc. ważnych głosów z danego okręgu. I Polacy ruszyli do urn. Ponad 62 proc. uprawnionych do głosowania wybrało 160 kandydatów Solidarności na 161 możliwych do zdobycia miejsc w Sejmie. Do drugiej tury, w której wybierano komunistów i inne partie rodem z PRL u, jak np. Stronnictwo Demokratyczne, poszło już tylko 25 proc. uprawnionych – byli to ludzie zanurzeni w PRL-owskiej rzeczywistości. Komunikat tamtych wyborów brzmiał: Polaków interesuje wyłącznie demokracja, a komuniści nie mają żadnego mandatu do rządzenia. Niestety, później solidarnościowe elity zniszczyły mit wyborów czerwcowych. Choćby Jacek Kuroń mówił, żeby w solidarnościowej prasie nie cieszyć się z tego triumfu. Paradoksalnie tę narrację kupiła radykalna prawica. A przecież faktycznie Polacy wywrócili Okrągły Stół i prawdopodobne rządy Czesława Kiszczaka.
 
Reklama