Rzecznik dyscyplinarny ds. nauczycieli akademickich z Uniwersytetu Szczecińskiego wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec prof. Agnieszki Popieli, która ujawniła, że obecny marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki jeszcze jako lekarz w państwowym szpitalu Szczecin-Zdunowo wziął od niej 500 dolarów za operację. O sprawie informuje dzisiejsza "Gazeta Polska Codziennie".
Postępowanie dyscyplinarne wobec prof. Popieli stanowczo potępił redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasz Sakiewicz.
- To próba zastraszenia świadka. Kieruję sprawę do prokuratury przeciwko panu rzecznikowi
- powiedział cytowany w artykule Sakiewicz. Jego zdaniem, próba ataku na prof. Popielę jest też próbą zapobieżenia krytyce prasowej i podawania istotnych informacji opinii publicznej.
Dodał, że państwo powinno w szczególny sposób zadbać o świadka.
- Służby państwa powinny chronić każdego świadka i reagować na jakiekolwiek próby zastraszania ich
- podkreślił.
Pod koniec listopada Radio Szczecin podało, że obecny marszałek Senatu - który jako lekarz chirurg zawodowo związany był ze Specjalistycznym Szpitalem im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie - kontaktował się w 2016 r. z prof. Agnieszką Popielą ws. wpłaty "na fundację". Chodzi o Fundację Pomocy Transplantologii w Szczecinie.
Według rozgłośni z korespondencji, do której dotarli dziennikarze wynika, że Grodzki przyjął wpłatę, gdy matka Popieli walczyła z chorobą nowotworową. Prof. Popiela napisała na Twitterze, że wpłata była efektem presji psychicznej.
- Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną
- napisała.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".