Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Niemcy paraliżują Odrę. Ekolodzy od Putina bronią przeciw Polsce

Niemcy od miesięcy prowadzą kampanię, której celem jest paraliżowanie poprawy żeglowności rzeki Odry i rozbudowy terminala kontenerowego w Świnoujściu. W sprawę zaangażowani są politycy, którzy są wprost oskarżani o współpracę z Rosją, a także organizacje społeczne, które w przeszłości zajmowały się blokowaniem wydobycia gazu łupkowego.

Gazeta Polska Codziennie,

Po zaostrzeniu się wojny na Ukrainie wyraźnie widać jak strategiczne znaczenie ma transport wodny. Kanały żeglugowe i porty są dziś traktowane jako obiekty strategiczne. Dlatego też Polska od lat stara się poprawić infrastrukturę. Niestety, te działania spotykają się z oporem strony niemieckiej, która chce zahamować rozbudowę terminalu w Świnoujściu i poprawę żeglowności rzek. Wszystko z powodów… środowiskowych. Niemcy uznają bowiem Odrę za ostatnią swoją dziką rzekę. 

– To cyniczna próba utrzymania przewagi gospodarczej – mówi „GPC” kapitan żeglugi wielkiej Marek Malcher, autor książki „Przepustka na ląd”. - Niemcy są zaledwie współgospodarzami 20 proc. długości rzeki. Wspólna granica Polski i Niemiec na Odrze to 182 km z jej 854- kilometrowej długości. W pozostałej części jedynymi gospodarzami są Polacy, a na ostatnich 100 kilometrach górnego biegu Czesi – mówi nam kapitan. Jak podkreśla ten sprzeciw wobec pogłębiania drogi morskiej, a także przeciwko budowie terminala to przejaw nieuczciwej konkurencji. – Transport wodny jest nadal jednym z najtańszych i najbardziej ekologicznych sposobów transportu. Wiedzą o tym Niemcy, Holendrzy i Francuzi, którzy mają na swoim terenie mnóstwo dróg wodnych – podkreśla Malcher. Więcej w artykule red. Jacka Liziniewicza pt. „Niemcy paraliżują Odrę. Ekolodzy od Putina bronią przeciw Polsce” w środowej „Gazecie Polskiej Codziennie”.

Okazuje się, że gorzowską seksaferę wyjaśni prokuratura w Szczecinie. Jarosław Śliwiński straci posadę dyrektora gorzowskiego WORD.  Równocześnie jednak partyjni koledzy próbują podważać wiarygodność Magdaleny Szypiórkowskiej. Natomiast sąd wyznaczył termin posiedzenia pojednawczego.

Skandal w Gorzowie Wlkp. nie cichnie. Magdalena Szypiórkowska zawiadomiła prokuraturę, że jej były przełożony, dyrektor WORD Jarosław Śliwiński (zarazem działacz PO), dopuścił się wobec niej mobbingu i molestowania seksualnego. 

Z kolei wobec samorządowców Platformy Obywatelskiej, którzy rządzą w Lubuskim, formułowano zarzut, że choć wiedzieli o sprawie od miesięcy, to zwlekali z powiadomieniem właściwych organów. 

Wczoraj po raz pierwszy głos zabrał Donald Tusk. Niestety, ograniczył się banalnych sformułowań. - Człowiek, który został oskarżony przez pracownicę o molestowanie został zawieszony w partii, sprawa jest badana przez prokuraturę, czekam sam z utęsknieniem na szybkie rozstrzygnięcie tej kwestii – stwierdził.

Natomiast we wtorek rano w lubuskim Urzędzie Marszałkowskim odbyła się konferencja z udziałem m.in. marszałek Elżbiety Polak, jej zastępcy Marcina Jabłońskiego i szefa lokalnych struktur PO posła Waldemara Sługockiego. 

Najważniejsza informacja – zapadła decyzja o odwołaniu Jarosława Śliwińskiego z funkcji dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.  

Zwróciliśmy uwagę na coś jeszcze. W wypowiedziach polityków Platformy co rusz padały zwroty, które w ewidentny sposób miały podważyć wiarygodność Magdaleny Szypiórkowskiej. Polak: „domniemana ofiara”; „odmówiła pomocy”; „nie poinformowała żadnych instytucji”. Jabłoński: „szereg tygodni przebywała na zwolnieniach lekarskich”; „złożyła skargę na kilka osób”; „nie jest zadaniem pracowników sekretariatu budowanie portretów psychologiczno-socjologicznych całej kadry kierowniczej”. Sługocki: „nie poinformowała ani policji, ani prokuratury”; „informacja stosunkowo późno z ust pani Magdaleny Sz. się pojawiła”. Kolejna odsłona seksafery z Gorzowa w artykule red. Grzegorza Brońskiego pt. „Politycy PO „zrzucili z sań” partyjnego kolegę” w środowej „Gazecie Polskiej Codziennie”.

Z cyklu NASZ TEMAT opisujemy patologie w środowisku prawników. Niektórzy młodzi prawnicy pracują w kancelariach za darmo, inni otrzymują pieniądze na czarno. Jednocześnie są zobowiązani do wnoszenia opłat za aplikacje prawnicze. Problemem nienależytego wynagradzania aplikantów zainteresowało się Ministerstwo Sprawiedliwości oraz samorządy zawodowe.

W środowisku prawniczym przez wiele lat występowało ciche przyzwolenie na wykorzystywanie młodych prawników przez kancelarie. Problem został opisany w tygodniku „Gazeta Polska” w 2020 r. W ostatnich latach o tym zjawisku otwarcie zaczęto mówić w środowisku prawniczym. Aplikant odbywa aplikację pod kierunkiem patrona, czyli m.in. adwokata lub radcy prawnego. Resort podkreśla, że jeśli aplikant pozostaje w stałej relacji kancelarią patrona, to jest klasycznym współpracownikiem, który winien być wynagradzany jak każdy inny. „Niektórzy przedstawiciele zawodu, próbując uzasadnić brak wynagradzania aplikantów, zasłaniają się koniecznością przekazywania im swojej wiedzy praktycznej.” – przekazało „Codziennej” Ministerstwo. Resort dodaje, że zwrócił się do samorządów o zbadanie struktury wynagradzania aplikantów. „Brak wynagrodzenia lub niegodziwe wynagrodzenie już na podstawie obecnych przepisów winno spotykać się z reakcją rzeczników dyscyplinarnych. Jeśli okazałoby się, że takiej reakcji brakuje, ministerstwo przygotuje stosowne zmiany w przepisach.” – czytamy w wiadomości. Jednak nie wszystkie naruszenia są zgłaszane przez młodych prawników w obawie przed wykluczeniem przez środowisko. Więcej w artykule red. Huberta Kowalskiego „Chcą walczyć z nieuczciwymi kancelariami”.

Czechy i Polska z najniższą stopą bezrobocia w Unii Europejskiej. Recesja, której objawy widać już w wielu krajach, wciąż omija polski rynek pracy. 2,7 proc. – tyle według Eurostatu wyniosła stopa bezrobocia w Polsce w czerwcu br. Lepszy wynik w Unii Europejskiej miały tylko Czechy. Z najnowszych danych GUS wynika, że bezrobocie w Polsce spadło do poziomu najniższego od ponad 30 lat. 

Odsezonowana stopa bezrobocia w Polsce w  czerwcu 2022  r. pozostała na niezmienionym poziomie w stosunku do  maja i  wyniosła 2,7 proc. To drugi najlepszy wynik w UE. Na pierwszym miejscu, tuż przed naszym krajem, znalazły się Czechy ze stopą bezrobocia na poziomie 2,4 proc. Podium uzupełniły Niemcy z wynikiem 2,8 proc. Tylko te trzy kraje osiągnęły wynik poniżej 3 proc. Na przeciwległym biegunie są kraje południa Europy: Hiszpania ze stopą bezrobocia na poziomie 12,6 proc., Grecja (12,3 proc.) i Włochy (8,1 proc.). Według Eurostatu stopa bezrobocia w krajach strefy euro pozostała w czerwcu bez zmian w stosunku do  maja i  wynosiła 6,6 proc., podczas gdy uśredniony wskaźnik dla całej Europy wyniósł 6 proc. Szczegóły w artykule „Pracy nie zabraknie, nawet gdy gospodarka spowolni” red. Pawła Woźniaka.

Czy obecny prezydent wystartuje w kolejnych wyborach? W szeregach Partii Demokratycznej systematycznie rośnie sprzeciw wobec kandydatury Joego Bidena w wyborach prezydenckich w 2024 r. Czy coraz mocniej widoczna niechęć do Bidena doprowadzi ostatecznie do zmiany na stanowisku kandydata demokratów do Białego Domu? 
Demokratyczny członek Izby Reprezentantów Dean Philips z  Minnesoty oświadczył, że nie chciałby, aby Joe Biden startował w  następnych wyborach prezydenckich. – Ameryce będzie dobrze służyło nowe pokolenie interesujących, dobrze przygotowanych, pełnych energii demokratów, którzy wezmą odpowiedzialność za kraj – uzasadnił. Jednoznacznego stanowiska za startem Bidena za dwa lata nie potrafią też zająć inni politycy Partii Demokratycznej. Kandydat do Senatu ze stanu Ohio Tim Ryan unikał odpowiedzi na to pytanie w rozmowie z telewizją Fox News. Podobnie czynił Tom Malinowski, walczący o reelekcję do Izby Reprezentantów ze stanu New Jersey. Czy prezydent Stanów Zjednoczonych ma szanse na reelekcję? Odpowiedź w środowej „Codziennej” w artykule pt. „Czarne chmury nad Bidenem” red. Tomasza Winiarskiego.

I na koniec coś bardzo tragicznego: sędziowie i lekarze wiedzą lepiej od rodziców - brytyjski sąd odrzucił apelację od wyroku, który nakazywał wyłączenie aparatury podtrzymującej życie Archiego Battersbee. Nie pomogło nawet to, że w obronie 12-latka stanęła ONZ. 

7 kwietnia matka chłopca znalazła go w domu, był nieprzytomny i miał sznurek na szyi. Jest przekonana, że brał udział w  popularnym „wyzwaniu” na TikToku, tzw. blackout challenge. Polega na jak najdłuższym odcięciu dopływu krwi do mózgu. W połowie maja lekarze stwierdzili, że ma uszkodzony pień mózgu i w jego interesie jest odcięcie go od aparatury podtrzymującej życie. Jego rodzice nie chcieli się pogodzić z tą decyzją, ale sąd na początku czerwca stanął po stronie lekarzy. Kolejne apelacje nie przynosiły skutku. Aparatura miała być wyłączona w poniedziałek po południu, ale wniosek o wstrzymanie się z tym złożył działający w ramach ONZ Komitet Praw Osób z Niepełnosprawnościami. Co stało się potem? Szczegóły w art. „Brytyjski sąd znów chce zabić chore dziecko” red. Wiktora Młynarza.

„Gazetę Polską Codziennie” polecamy nie tylko na środę.

 



Źródło: niezalezna.pl,

masz