Skandal ze szczepionkami spod lady, przyznanymi gromadce TVN-owskich ważniaków i celebryckim akolitom tej stacji, pokazuje rzeczywistą hierarchię realnej władzy, w której demokracja demokracją, ale wśród równych są obywatele równiejsi. Ci rzekomo lepsi wywodzą się, rzecz jasna, z najwyższego kręgu trzymającego faktyczną władzę, do niedawna mającą moc kreowania i obalania rządów, czyli z założonej przez ulubieńców Kiszczaka i Urbana stacji z ul. Wiertniczej.
To tam przez blisko 30 lat post-PRL-u pilnowano, co Polakom wolno myśleć. Tam też przechowano PRL-owski model przynależności do elity, która wbrew polskiemu etosowi inteligencji, który elitarność zawsze wiązał nierozerwalnie z odpowiedzialnością i służbą narodowi, w praktyce PRL właśnie oznaczał wyłącznie pierwszeństwo w dziobaniu. Smutne, że to akurat Krystyna Janda, będąca filmową twarzą sprzeciwu wobec komunistycznej rzeczywistości, odgrywa dziś najgorszą w swoim scenicznym życiu rolę – TVN-owskiej płaczki, zagraną przed laty znacznie bardziej wyraziście przez posłankę Sawicką. Wciąż jednak nie gaśnie nadzieja, że Jandę stać na wiele więcej, na prawdziwie wielkie role z kanonu literatury dramatycznej. I proste słowo „przepraszam”.