Ktoś może oczywiście powiedzieć, że w mówieniu o kolejnych kompromitacjach Unii Europejskiej jest dużo przesady. W końcu Wspólnota nadal funkcjonuje, a my w jej ramach całkiem szybko się rozwijamy.
Wzmacniacz Niemiec, a polskie interesy
Ale to może być zwyczajna iluzja, wynikająca z prawdziwej natury UE. Unia jest po prostu czymś w rodzaju „wzmacniacza” Niemiec. Jest ona zdominowaną przez Niemców strukturą, która wzmacnia ich gospodarkę. Jeśli się bliżej przyjrzeć, to większość decyzji płynących z Brukseli jest zgodna z interesem Niemiec. Na przykład powstanie strefy euro sprawiło, że Włosi czy Hiszpanie zaczęli mieć dostęp do taniego kredytu (w większości w bankach niemieckich) i mogli kupić więcej pralek czy samochodów. Te pralki i samochody, w związku z wysokimi cłami i przepisami unijnymi premiującymi silne firmy, były w większości produkcji niemieckiej. Niemcy zarobili więc krocie na narodach Europy Południowej, a kiedy przyszedł kryzys, Włosi czy Hiszpanie nie mieli już własnej polityki monetarnej, dzięki której mogliby poprawić swoją pozycję względem Berlina.
Co bardziej uczciwi zwolennicy integracji europejskiej oczywiście przyznają, że Unia jest skrojona pod Niemcy. Ale zaraz będą przekonywać Polaków, że interesy Niemiec i Polski są zbieżne. W końcu nasze gospodarki są bardzo mocno połączone. Kiedy Niemcy się bogacą, przy nich i my się bogacimy.
Ale kurczowe trzymanie się przez Polskę naszego zachodniego sąsiada niesie ze sobą pewne zagrożenia. Po pierwsze, nasze interesy nie zawsze będą ze sobą zbieżne. Istnieje chociażby w Niemczech tendencja do usamodzielnienia się na arenie międzynarodowej, co musi się wiązać z osłabieniem roli USA w Europie. Na to Polska nie może się zgodzić, gdyż tylko Amerykanie dają nam wystarczające gwarancje w kwestii bezpieczeństwa militarnego, szczególnie wobec agresywnej polityki Rosji.
Po drugie, niemiecka gospodarka nie jest tak mocna, jak mogłoby się wydawać. Wielu ekonomistów podkreśla jej technologiczne zapóźnienie w stosunku do USA czy krajów Azji Wschodniej. Nasze korzyści z połączenia z gospodarką niemiecką mogą się więc kiedyś skończyć.
Alternatywa wobec Brukseli
Jeśli więc chcielibyśmy opuścić Unię Europejską (lub okoliczności by nas do tego zmusiły), to jaką strategię Polska musiałaby wybrać w zamian? Tak naprawdę odpowiedź jest jedna – i ta strategia alternatywna jest już realizowana.
Chodzi o Inicjatywę Trójmorza. Zrzesza ona 12 państw wschodniej części Unii Europejskiej. I są to akurat w zdecydowanej większości państwa z najszybszym wzrostem gospodarczym w UE, najniższym bezrobociem i najzdrowszymi finansami publicznymi. Widać wyraźnie, że kraje, które wyróżniają się gospodarczo na tle Europy, stworzyły już własną platformę integracji. W momencie, gdy stanie się jasne, że pogłębianie integracji europejskiej może oznaczać osłabienie dynamiki rozwoju gospodarczego do poziomu Francji czy Włoch, można tym bardziej rozwijać integrację w ramach Inicjatywy Trójmorza. Zresztą już budowane są relacje z partnerami zewnętrznymi, takimi jak: USA, Japonia, Korea Południowa, Izrael, a nawet… Niemcy czy Unia Europejska.
W obliczu kolejnych spodziewanych kompromitacji UE Inicjatywa Trójmorza powinna zdecydowanie pogłębić współpracę. Przede wszystkim powinna zostać stworzona strategia integracji z Trójmorzem Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Serbii i Macedonii Północnej. Kraje te trzymane są na dystans przez UE, przez co wpadają w orbitę wpływów Rosji. Integracja z Trójmorzem mogłaby stanowić dla nich alternatywę wobec Brukseli, która nie bardzo chce, oraz Moskwy, której one nie bardzo chcą. W ramach Inicjatywy Trójmorza powinna być też zintensyfikowana współpraca wojskowa. Większość krajów Trójmorza to jednocześnie kraje wschodniej flanki NATO i ich interesy strategiczne są zbieżne.
Wreszcie, Inicjatywa Trójmorza powinna zdecydowanie rozszerzyć swoje możliwości gospodarcze, tworząc wspólne projekty w takich obszarach, jak nowoczesna informatyka, biotechnologia czy przemysł kosmiczny.
Potencjał Trójmorza
Wraz z postawieniem na Trójmorze zamiast na Unię Europejską powinna w Polsce i całym regionie zmianie ulec mentalność polityczna. Przede wszystkim trzeba będzie inaczej podchodzić do kwestii sojuszy. Trójmorze, powiększone o Ukrainę, Białoruś czy Serbię, będzie miało naprawdę dużą siłę na arenie międzynarodowej. Stałoby się siódmą pod względem PKB potęgą gospodarczą. Taki silny podmiot może prowadzić pewną siebie politykę na arenie globalnej. Niemcy i Rosję Trójmorze może traktować jak równych sobie. USA, Chiny czy Indie, Brazylia bądź Turcja mogą być dla nas partnerami.
Trójmorze spokojnie mogłoby się starać o dołączenie do klubu potęg atomowych i o udział w wyścigu kosmicznym. Realizując Inicjatywę Trójmorza, moglibyśmy wyjść wreszcie z europejskich peryferii na szeroki świat. Z Trójmorzem polskie (a także czeskie, rumuńskie czy inne) horyzonty będą szersze niż z Unią Europejską.
Zamiana Unii Europejskiej na Trójmorze pozwoliłaby też naszemu regionowi w końcu odrzucić pseudowartości, dla niepoznaki nazwane wartościami europejskimi. Przede wszystkim odrzucony mógłby być multikulturalizm. Nasz region wyróżnia się na tle Europy (zarówno tej zachodniej, jak i Rosji) tym, że nie ma u nas dzielnic imigranckich, które najczęściej mają muzułmański charakter. Problem z muzułmańską migracją, jaki dotyka Europę Zachodnią i Rosję, wynika z ich przeszłości kolonialnej. My takiej przeszłości nie mamy, w związku z tym pozostajemy regionem w miarę jednolicie chrześcijańskoeuropejskim.
W Unii Europejskiej coraz głośniej jednak słychać głosy, że i my powinniśmy brać na swoje barki imigracyjne problemy dawnych imperiów kolonialnych. Tak więc tylko w ramach Trójmorza moglibyśmy ochronić nasze granice przed masową migracją.
Unijne rozstaje
Zastąpienie Unii Europejskiej Trójmorzem jest jednak kwestią przyszłości, i to raczej nie najbliższej. Jednak już teraz należy budować siłę tego tworu i integrować się przede wszystkim w regionie. Sama Unia Europejska stoi dzisiaj na rozstaju i obie drogi są złe. Unia może pogłębiać integrację, idąc w stronę państwa federalnego. Jednak jest to droga do pogłębienia obecnych problemów. Wyraźnie to było widać po powstaniu wspólnej waluty, która sprowadziła na znaczną część Europy przewlekły kryzys. Unia też może zacząć cofać integrację, co spowoduje fragmentaryzację Europy.
Na szczęście w obu tych scenariuszach może być realizowany nasz scenariusz Trójmorza, i to bez nagłego wychodzenia z UE. Możemy tworzyć naszą regionalną inicjatywę albo obok federalizującej się Europy Zachodniej, albo obok fragmentaryzującej się UE.